Siedzimy w salonie ( jak dobrze znów być w domu ). Usłyszałam parę ciekawych historii z czasów kiedy mnie nie było. Np. Dziewczyny wyciągnęły chłopaków na zakupy. Laski spędzały w przymierzalniach po parę godzin, więc mężczyźni uznali, że nic się nie stanie jak pojadą na trochę do domu. Jednak faceci zawsze pozostaną facetami. W telewizji zaczął lecieć mecz i męska część towarzystwa wciągnęła się w kibicowanie. Tym czasem dziewczyny czekały na nich na parkingu do tego zaczął padać deszcz więc nieźle zmokły. Musiały wrócić przez las i to na piechotę. Kidy weszły do domu zastały chłopaków siedzących i śmiejących się w najlepsze na kanapie. Biednym winowajcom się dostało. Cóż, chociaż w ich przypadku miesiąc celibatu to stanowczo za mało.
Było nam bardzo wesoło. Tak bardzo się cieszę, że wreszcie z nimi jestem.W Vollterze brakowało mi gadaniny Alice i Olivii, żartów Chada i Emmeta, a najbardziej bliskości Edwarda.
Od mojego powrotu nie odstępuje mnie na krok. Czasami czuję się jakby mnie prześladował, ale może jest to spowodowane tym, że za mną tęsknił.
- Bello wracaj do "żywych".- Wyrwał mnie z zamyślenia rozbawiony głos Chada. Kilkakrotnie zamrugałam i rozejrzałam się po pokoju. Nasi rodzice (tzn. Swanowie i Cullenowie) jak i Damon i Nathalie zniknęli nam z oczu . Zostaliśmy sami. W telewizji leciał koncert Rihanny, a nam się nudziło. Opowiedzieliśmy sobie już wszystko co było istotne i ciekawe. Nagle na twarzy Ksawerego pojawił się chytry uśmieszek. Spoglądał to na mnie to na Chada. Wstał od Olivii i przysiadł sie do mnie i Edwarda, który przez cały czas trzymał mnie za rękę (co było już dość irytujące) i objął mnie. Chyba już zaczynałam rozumieć o co mu chodzi.
- Bello- zaczął słodkim głosikiem.- Wiesz, że twój motor dawno nie był w użytku?- zapytał niewinnie. Spojrzałam na niego. Szeroko się uśmiechną.- A wiesz, że jeśli maszyna długo nie jest w użytku to się psuje. Powiedział udając powagę.
- To ty Bello masz motor?- zapytał zdziwiony Edward. Popatrzyłam na niego i napotkałam jego zdziwiony wzrok. Pokiwałam potakująco głową.
- Co to już dziewczyna nie może mieć upodobań w motoryzacji?- zapytałam.
- Czy ja coś powiedziałem?- zapytał z miną niewiniątka. Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam go do siebie całując. Chłopaki zaczęli jęczeć.
-Weźcie nie przy ludziach.- powiedział Emmet.
- Trochę przyzwoitości.- Dodał Chad. Nie zwracałam na nich uwagi. Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie. Zobaczyłam zniecierpliwioną minę Ksawerego.
- To co?- zapytał z nadzieją.- Wskakujemy na nasze jednoślady?- Zapytał z nadzieją w głosie. Uśmiechnęłam się.
- Daj mi minutkę.- powiedziałam i zniknęłam na schodach, a następnie w swoim pokoju. z dołu usłyszałam śmiechy, a później odgłos zamykania drzwi. Pewnie Chad poszedł wyprowadzić swoje "cacko". Ja tym czasem wpadłam do swojej garderoby i przebrałam się w ciemne jensy i sportową koszulkę na wierzch nałożyłam czarną skórzaną kurtkę na nogi nałożyłam czarne botki. Szybko zbiegłam na dół. Wszyscy już na mnie czekali.Nawet nasi rodzice się znaleźli. Dess w rękach trzymała flagę.
- No nareszcie nasza wyścigówka.- zaśmiała się Chad. Podeszłam do niego i szturchnęłam w ramię.
- Możemy już ruszać?- zapytał ze zniecierpliwieniem Ksaw.
- Już idziemy.- powiedziałam.- Zluzuj majty* człowieku.- zawołałam na odchodnym wchodząc przez drzwi które prowadziły do garażu. Usłyszałam jeszcze śmiechy osób zebranych w salonie. Podeszłam do białej płachty i zdjęłam ją. Wyłonił się spod niej piękny srebrno-niebieski sportowy motor.
- Cześć maleńki.- powiedziałam i poklepałam go po siedzeniu.- Trochę czasu minęło co?- Uśmiechnęłam się i pilotem otworzyłam garaż. Wyprowadziłam swoje maleństwo. Jasperowi szczęka opadła jak go zobaczył.
- Dam ci się przejechać.- Powiedziałam i puściłam do niego oczko. On tylko szeroko się uśmiechną. Poprowadziłam motor na prowizorycznie narysowany "start".
- Bello.- zaśmiał się Emmet.- Czy ty w ogóle potrafisz prowadzić taką maszynę?- zapytał z powątpiewaniem. Spiorunowałam go spojrzeniem.
- Żebyś się nie zdziwił.- syknęłam w jego stronę.
- Zobaczymy czy jeszcze pamiętasz jak to obsługiwać.- Zaśmiał się Chad. Miałam tego dość. Co się oni mnie tak dzisiaj czepiali?
- Tego mój drogi się nie zapomina.- powiedziałam wsiadając na motor. Postanowiłam ich trochę podręczyć.- Tak samo jak słodkiego smaku zwycięstwa. Chad warknął. Cóż mogę powiedzieć, zawsze z nimi wygrywałam. Na środek wyszła Destiny.
- Zawodnicy proszę odpalić silniki.- Powiedziała. Włączyłam swoją maszynę. Rozległ się piękny warkot silnika. Dreszcz przeszedł mi po plecach.- Słuchajcie to ma być ładny i czysty wyścig. Jasne?- Dała nacisk na ostatnie słowo i wymownie spojrzała na Chada.
- Hej czemu patrzysz na mnie?- zapytał urażony. Dess tylko wzruszyła ramionami.
- Bo cię znam.- Powiedziała do niego.- Gotowi!- krzyknęła. Dodałam gazu.-3...2...1...Poszli!- Docisnęłam gaz do dechy i ruszyłam wyznaczoną przez las trasą. Wspaniale było znów czuć wiatr we włosach. To było wspaniałe. Czułam się taka wolna. Jechałam na czele, nagle zaczął mnie wyprzedzać Ksawery. O nie. Nie dam się kochany. Przyspieszyłam i już miałam za sobą połowę trasy. W pewnym momencie wyprzedził mnie Chad śmiejąc się tubalnie. Cieszył się jak dziecko. Dałam mu trochę satysfakcji. Kiedy na horyzoncie pojawiła się meta, dodałam gazu i wyprzedziłam nic nie spodziewającego się Chada. Słyszałam dopingujące krzyki dziewczyn. Jako pierwsza przekroczyłam linię mety. Ostro zahamowałam i zeskoczyłam z motoru. Podbiegłam do Edwarda i objęłam go w pasie.
- Byłaś niesamowita.- powiedział spoglądając w moje oczy.
- Wiem.- wyznałam nieskromnie. Nadjechali przegrani. Chad ze złością zsiadł ze swojego motoru.
- Żądam rewanżu!- krzykną wskazując mnie palcem. Chciało mi się śmiać.
- Braciszku mój drogi - Podszedł do niego Ksaw i klepną w ramię.- z nią nie ma się co równać.- powiedział.- I tak przegrasz.- Stwierdził. Podszedł do Olivii i pocałował ją.
- Dla mnie i tak jesteś najlepszy.- Zaśmiała się w jego usta.
- I tak żądam rewanżu.- powiedział. Nie mogłam wytrzymać i zaczęłam się śmiać.
- Dobrze - wykrztusiłam pomiędzy wybuchami śmiechu.- Jeśli znów chcesz przegrać.- Chad urażony powędrował ze swoją machiną do garażu, a za nim Dess pocieszając go. Śmiałam się jeszcze trochę. Edward przyciągną mnie do siebie i pocałował. W tym czasie usłyszałam, że James jedzie do swojej kancelarii, Carlisle na dyżur do szpitala, Esme i Serena jadą do miasta, a reszta towarzystwa udała się do swoich zajęć.
- Ehmm...- chrząkną Jasper. Widać trochę się niecierpliwił. Z niechęcią oderwałam się od Edwarda.
- Tylko nie porysuj.- powiedziałam rzucając mu kluczyki. Jego oczy zaświeciły się.
- Dzięki Bell.- powiedział i dał mi całusa w policzek. Bardzo miły gest. Szczególnie z jego strony.
- Ej bo będę zazdrosny/zazdrosna.- Powiedzieli w tym samym czasie Edward i Alice. Jasper chyba ich nie usłyszał bo już pędził przez las.
- Chodź.- powiedziałam i pociągnęłam Edwarda za rękę w stronę domu, a następnie mojej sypialni. Miałam zamiar nadrobić nasz stracony czas.
-----------------------------------------------------------------------
*Zluzuj majty.- Tekst mojej kochanej Taśki :D
Witajcie :D
Oto i kolejny rozdział.
Bardzo wam dziękuje za komentarze.!
Życzę miłego czytania.!
Pozdrowionka ;) Madzia ;*
Oczywiście rozdział bardzo mi się podoba. W parku jest dobra energia do pisania :D
OdpowiedzUsuńOMG!!Rozdział jest" The Best ".Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu kolejnych rozdziałów:) Z niecierpliwością czekam na kolejny:) Pozdrówki
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na nn. U mnie już jest :) http://milosc-ktora-przetrwa-wszystko.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNiech wena bd z tobą!
Świetny rozdział zwłaszcza końcówka Ana
OdpowiedzUsuń