środa, 3 kwietnia 2013

14. Wizja Alice

     Od naszej pamiętnej wizyty w tamtym klubie minął już miesiąc. Jak dla wampira to tak jakby to było wczoraj. Z Edwardem układa mi się znakomicie. Dalej szalejemy na swoim punkcie. W tym czasie nic ciekawego się nie wydarzyło. Właśnie siedzę z Destiny na Angielskim i rozwiązujemy test. Dostałam go jakieś 5 minut temu , a już go rozwiązałam, podobnie jak Destiny. Oddałyśmy go zdziwionemu nauczycielowi. Spojrzał na nas znad połówek swoich okularów, ale poszedł z kartkami do biurka. Resztę lekcji spędziłyśmy na rozmowie. Razem z Dess projektujemy nowy garaż. W ostatnim czasie razem z Chadem i Ksawerym kupiliśmy sobie motory, a że w starym garażu nie ma miejsca, mamy zamiar wybudować nowy. Kiedy zadzwonił dzwonek, jako pierwsze wyszłyśmy z klasy. Szyłyśmy korytarzem w stronę stołówki, po drodze zgarniając Olivie i Chada. Kiesy weszliśmy na stołówkę, wzięłam sobie jabłko i lemoniadę, to co zwykle. Zapłaciliśmy i udaliśmy się do stolika przy którym siedzieliśmy z Cullenami. Podeszłam do Edwarda i pocałowałam go. Wszyscy w stołówce się na nas gapili, jeszcze się do tego nie przyzwyczaili. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać o błahych rzeczach, raz po raz wybuchając śmiechem. Olivia i Alice już planowały następne zakupy. Jasper i Ksawery nie mieli zadowolonych min, ale wiedzieli, że jeśli się nie zgodzą to będą meli przekichane. Tak spędziliśmy całą przerwę obiadową. Pod koniec posprzątaliśmy ze stolika i każdy ruszył do swoich sal. Edward chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy do pracowni biologicznej. Zajęliśmy swoje stałe miejsca i zaraz po tym do klasy wszedł nauczyciel i rozpoczął lekcje. Dziś pracowaliśmy w parach. Edward jak na dżentelmena przystało pozwolił mi zacząć. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i jako pierwsza podeszłam do mikroskopu. Byliśmy w połowie doświadczenie kiedy go klasy wpadła roztrzęsiona Alice. Wszyscy patrzyli na nią jak na wariatkę.
   - Przepraszam- powiedziała kiedy jej oddech się uspokoił. Była z niej dobra aktorka.- Pani Smith prosi Belle i Edwarda do swojego gabinetu.- Powiedziała i porozumiewawczo spojrzała na Edwarda.
   - Proszę- powiedział nauczyciel znad biurka.- Możecie iść.- mrukną i wrócił do swoich zajęć. Szybko zebraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy za przerażoną dziewczyną.Wszyscy w klasie patrzyli na nas jak wychodziliśmy. Chyba byli zdziwieni, że dyrektor wzywa nas oboje. Najważniejsze, że nauczyciel nie robił problemów. Na korytarzu spotkaliśmy się z resztą mojego i Edwarda rodzeństwa.
   - Widzę, że was też ta mała wariatka wyciągnęła z lekcji.- zaśmiał się Emmett. Alice spiorunowała go spojrzeniem.
   - Kiedy się dowiesz o co chodzi- syknęła- przestaniesz się tak śmieć.- spuściła oczy z Emmeta.- Wszyscy do samochodów.- zakomenderowała- Jedziemy do nas.- i tyle ją widzieliśmy. Popatrzyliśmy na siebie z pytającym wzrokiem. Nikt nie miał ochoty się z nią wykłócać. Ruszyliśmy na parking, a potem samochodami do rezydencji Cullenów.
   - Powiedz o co chodzi Alice?- zaczęłam patrząc na niego pięknymi oczami. On spojrzał na mnie i tylko uśmiechną się przepraszająco.
   - Wybacz kochanie. Powiedział bym ci gdybym wiedział. Ale Alice blokuje swoje myśli i nic nie słyszę.- uśmiechną się do mnie rozbrajająco i chwycił za rękę. W chwili, gdy zajechaliśmy pod dom Cullenów zobaczyłam auto Jamesa. Zdziwiłam się, ale wysiedliśmy i poszliśmy w stronę domu. Kiedy weszliśmy do mieszkania w salonie byli wszyscy.
    - Widzę, że was Alice też ściągnęła.- powiedział z uśmiechem James.
    - Nie czas na takie gadanie!- pisnęła Alice- Wszyscy usiądźcie.- posłusznie wykonaliśmy jej polecenie. Zajęłam miejsce obok Edwarda, ten od razu mnie objął. Kiedy, każdy zajął swoje miejsce Alice odetchnęła i zaczęła mówić:
    - Ściągnęłam was tu wszystkich- zaczęła ostrożnie- ponieważ miałam wizję. Vollturi. Idą po nas.- wszyscy momentalnie wstrzymali oddech i szeroko otworzyli oczy. Wiedziałam, że kiedyś po nas przyjdą, ale nie spodziewałam się, że tak wcześnie. Edward złapał mnie za rękę. Ja nic nie czułam. W głowie miałam obraz naszej rodziny walczącej z całą armią z Volterry. Widziałam śmierć bliskich mi osób. Nie mogę na to pozwolić choćby to była ostatnia rzecz, którą zrobię. Moja rodzina tak jak ja nie odezwała się ani słowem, po tym co tu usłyszeliśmy.
     - Kiedy?- szepnęła Olivia. Jej głosy był pozbawiony emocji.
     - Mamy tydzień.- odpowiedziała Alice. Kiedy to usłyszałam wyrwałam się z dłoni Edwarda i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju.
     - Mało czasu- powiedziała Serena.- Mało czasu na przygotowania.- minę miała poważną.
     - Będziemy walczyć?!- zapytał z niedowierzaniem Ksawery.
     - I to mi się podoba!- ożywił się Chad.- Nareszcie ktoś pokaże tym arystokratycznym dupkom gdzie ich miejsce.- Sama nie wieżę w to co powiedział. Przecież nikt nie pokona Vollturich. Jest nas o wiele za mało. Nie mamy najmniejszych szans na wygranie tej bitwy.
     - Może wojna nie będzie konieczna.- zaczął spokojnie Carlisle. Ja dalej chodziłam po pokoju w te i z powrotem. Czułam na sobie baczny wzrok Edwarda.
     - Za długo uciekaliśmy.- powiedział Destiny- Będą chcieli nas ukarać za nieposłuszeństwo.- była bardzo zdenerwowana. Bała się Vollturi. Miała bardzo przykre przeżycia. Ją osobiście zmienił Aro. Oczekiwał więc od niej posłuszeństwa, a ona po prostu uciekła.
   Serena otrząsnęła się. Podeszła do Alice i ją objęła.
      - Dziękuje ci bardzo za te informacje. Bardzo nam pomogłaś.- powiedziała i oderwała się od niej.- Wychodzimy.- powiedziała do nas. Zaczęliśmy wstawać. Cullenowie uczynili to samo.- Bardzo wam dziękujemy za waszą pomoc i życzliwość. Nigdy tego nie zapomnimy.- odważyłam spojrzeć się na Edwarda. Jego twarz wyrażała ból i cierpienie, ale również strach. Delikatnie się do niego uśmiechnęłam. Odwróciliśmy się i powoli wyszliśmy.
       - Co teraz zamierzacie?- zapytał Jasper. Popatrzyliśmy na siebie i odwróciliśmy się w stronę domu.
       - Będziemy trenować tyle ile się da.- powiedział James- Żeby nie zabili nas w pierwszej chwili.- wzruszył ramionami. Wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy w stronę domu. W głowie miałam mętlik. Co za nami teraz będzie? Nie chce umierać. Nie teraz kiedy znalazłam miłość. Kiedy zamykałam oczy widziałam Edwarda. Widziałam jak cierpiał. Nie chce by to się stało. Jedynym wyjściem jest nasze zwycięstwo nad Vollturi lub to, że okażą  nam łaskę. Co jest niemożliwe, a jeśli wygramy to nasza rodzina nie będzie już taka liczna. Ja nie wyobrażam sobie życia bez mojego rodzeństwa lub rodziców. Może i nie jesteśmy spokrewnieni, ale kocham ich jak prawdziwą rodzinę.
     Dojechaliśmy pod nasz  dom. Kiedy wysiedliśmy James powiedział:
        - Idźcie się przebrać. Będziemy trenować.
        - Ale James- zaczęła Dess- my nie mamy z nimi szans... - przerwała w pół zdania. Za nami usłyszleiśmy szelesty. I nagle pojawili się przed nami wszyscy Cullenowe ubrani na sportowo. Bałam się, że za chwilę usłyszę to czego tak boje się usłyszeć.
        - Nie pozwolimy by nasi przyjaciele zginęli w walce z Vollturi.- powiedział Emmet z wielkim uśmiechem.- Poza tym trzeba się nareszcie pozbyć tych arystoktcznych debili.- zaśmiał się podchodząc do nas. Nie nie mogę na to pozwolić. Edward patrzył na mnie, a ja na niego.
        - Nie pozwolę żebyście dla nas narażali!- krzyknęłam. Moje oczy zrobiły się potwornie suche. Wpadałam w histerię. Powoli traciłam nad sobą kontrolę. Edward podszedł do mnie i mnie przytulił. Na początku nie oddałam uścisku. Stałam tam sztywna jak posąg. Powoli się uspokajałam, a Edward nadal nie zwalniał uścisku. Czułam na sobie spojrzenia całej rodziny jak i Cullenów. Po chwili wyswobodziłam się z żelaznych ramion. Edward patrzył na mnie jakby się bał, że zaraz znów wpadnę w histerię. Ja jedynie pokręciłam przecząco głową.
        - Nie możecie się dla nas tak poświęcać.- zaczęła Serena- Doceniamy to...ale na prawdę nie możecie...
        - Sereno- zaczęła Esme podchodząc do Sereny.- my już podjęliśmy decyzję. Jeśli chcą was muszą pokonać wszystkich.- powiedziała i objęła oszołomioną Serenę. Spojrzałam na resztę Cullenów. Uśmiechali się od ucha do ucha. Widać bardzo chcą nam pomóc. Przywiązaliśmy się do nich, a oni do nas. Jesteśmy w pewnym sensie rodzinom. Popatrzyłam na Edwarda, również się uśmiechał patrząc na mnie. Schylił się i musnął moje usta swoimi. Przyciągnęłam go bliżej.
        - Dobrze- po chwili przerwał nam James.- może zacznijmy trening.- biegiem poszliśmy się przebrać. Wróciliśmy po jakiś 5 minutach. Miałam na sobie czarny dres i niebieską koszulkę na ramiączkach a na nogach adidasy. Wyglądałam podobnie jak reszta mojej rodzinki.
        - Więc ruszajmy- powiedział James.
        - W lesie jest polanka idealna do ćwiczeń- powiedział Carlisle.
        - Prowadźcie- powiedział James. Edward chwycił mnie za rękę i wszyscy ruszyliśmy w las.


  -------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć kochani! :)
Wybaczcie, że tak długo nie pisałam, ale wena mnie chwilowo opuściła, a oprócz tego rozchorowałam się (ale już jest wszystko ok ;) ).
Mam nadzieje, że rozdzialik się spodoba. Mnie osobiście zawiódł początek. Taki jakiś dziwny. ;)

Życzę miłego czytania ;)

Pozdrowionka;) Madzia ;*
P.S. Nataliu zbliża się wojna! To na co tak długo czekałaś!

5 komentarzy:

  1. OMG!!Rozdział jest" The Best " .Jak każdy poprzedni:) :) To jest po prostu boskie,!Wojna już w krótce - super ale chyba wcześniej będzie opis przygotowań do walki??????Emet walki nieodpuści :) Wilki też będą???? :)Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu kolejnych rozdziałów:) Z niecierpliwością czekam na kolejny:) Pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Asiu ;P
      Tak bedzie opisik ;)
      Niestety wilków nie bedzie ;(

      chociaż może pojawią się niedługo ;)

      Dzięki za kom. ;**

      Usuń
  2. No wreście już niedługo będzie moja upragniona wojna! :D
    Spoko rozdział Madziu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wojna chociaż nam nadzieję ze do niej nie dojdzie tylko będzie ugoda z zyskiem dla każdej ze stron. Daj nie ze postacie są do sb podobne jak Alice i Olivia Emmet i Chad James i Carlies Esme i Serena Jasper i Ksawery. Ana

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie akcja :)

    OdpowiedzUsuń