piątek, 19 kwietnia 2013

17. "Co teraz będzie?!"

 Witajcie, kochani.!
Oto dedykt dla Zwariowanej Natalii, Oli i Asi!
Życzę miłego czytania. ;**
-----------------------------------------------------------------------------------------

   Nasze ognisko zostało zorganizowane w miejscu naszych ćwiczeń. Kiedy  dotarliśmy na miejsce wszystko było już przygotowane. James i Carlisle znosili drewno do kamiennego kręgu, a Serena i Esme ustawiały wokół pnie, na których mieliśmy siedzieć.
   Zanim zaczęliśmy imprezę przy ognisku postanowiliśmy się trochę rozerwać. Zabraliśmy ze sobą piłkę do piłki nożnej. Ustawiliśmy prowizoryczne bramki z pieńków. Podzieliliśmy się na drużyny. Dla wyrównania szans. Oczywiście kapitanami byli Chad i Emmet. Ja byłam w drużynie Chada. Razem z nami byli Jasper, Carlisle, Dess i Olivia. Naszymi przeciwnikami byli: Emmet, James, Rosalie, Ksawery, Edward i Alice. Serena i Esme postanowiły nam sędziować. Nathalie i Damon zniknęli nam z oczu (pewnie wybrali się na polowanie). Nasza kochana Dess zdeklarowała się, że stanie na bramce. Carlisle i Chad ustawili się w obronie, natomiast Jasper i Olivia zostali pomocnikami. Cóż, dla mnie został atak. Każdy zajął swoje miejsce i tak gra rozpoczęła się. Emmet uśmiechną się do mnie.
   - Tylko uważaj.- zaśmiał się- Żebym ci krzywdy nie zrobił.
   - Lepiej uważaj na siebie.- uśmiechnęłam się słodziutko.Gra rozpoczęła się. Emmet myślał, że będzie ze mną tak łatwo. Jak bardzo się mylił. Błyskawicznie przejęłam piłkę i podałam do Carlisl'a. Ten z prędkością światła popędził do bramki. Już przymierzał się do strzału, ale w ostatniej sekundzie podał piłkę do Chada i ten wbił pierwszego gola Rosalie. Rose nie była zadowolona. Szybko padała piłkę Edwardowi i zaczęła się kontra. Edward nie dał nikomu dojść do piłki. O nie kochanie. Nie będzie tak łatwo. Rzuciłam się za nim biegiem. Wślizgiem wjechałam mu w nogi. Od razu padł na ziemię. Piłka potoczyła się dalej. Edward i ja dalej leżeliśmy na ziemi śmiejąc się głośno. Chwilę później pomógł mi wstać i wróciliśmy do gry.

***

  Graliśmy tak jeszcze ok.1,5h. Po kilku udanych akcjach ostatecznie zdecydowaliśmy o remisie. W tym czasie wrócili Nathalie i Damon. Nathalie przyniosła ze sobą gitarę. Oj, będzie się działo. Otrzepaliśmy się z ziemi i zasiedliśmy do ogniska. Edward przez cały czas obejmował mnie ramieniem. Było mi tak dobrze. Chociaż na chwilę mogliśmy zapomnieć o tym co nas czeka w najbliższych dniach. Nathalie wyciągnęła z pokrowca czerwoną gitarę. Była mistrzynią tego instrumentu. Ona grała, a wszyscy śpiewali. Było bardzo, bardzo wesoło. Mogła bym tak trwać bez końca. Nagle oczy Alice zrobiły się mgliste. Edward ścisną mnie mocniej. Jasper popatrzył w stronę swojej dziewczyny.
  - Stop!- krzyknął. Śpiew i gra momentalnie ucichły. Wszystkie oczy zwróciły się w stronę Alice. Jasper złapał Alice za rękę.- Kochanie co zobaczyłaś?- zapytał zaniepokojony jej stanem.
  - Vollturi- wyszeptała- Będą już dzisiaj.- dokończyła. Nie, nie, nie, NIE!!! Wszyscy wstrzymali oddechy. Nie miałam siły się zdenerwować. Oparłam się o ramię Edwarda i zaczęłam cicho łkać. Edward przytulił mnie mocniej, wtuliłam się w niego. Najchętniej w tej chwili wstałabym spakowała swoją CAŁĄ rodzinę (Cullenów też) i uciekała. Lecz nie było takiej możliwości. Nie mogliśmy uciec.
   - Musimy się przygotować.- zarządziła Serena. Wszyscy wstali. Ja nie miałam na to siły. Nawet nie wiem kiedy słowa wypłynęły z moich ust.
   - Edwardzie- szepnęłam- ja  nie chcę umierać.- załkałam w jego bluzę. Jego odpowiedzią było jeszcze mocniejsze przytulenie.
   - Nie zginiesz.- szepną w moje włosy.- Już ja się o to postaram.- powiedział z determinacją w głosie. W tym czasie Destiny zgasiła ognisko. Wszyscy zaczęli się zbierać. Zmusiłam się do podniesienia. Spojrzałam na Edwarda. W jego oczach było widać ból, smutek, ale i determinację. Złapał mnie za rękę i popędziliśmy w stronę naszego domu.

***

   Biegnąc instynktownie wymijałam drzewa i inne przeszkody. Wszyscy tak robili. W milczeniu wbiegliśmy na trawnik za naszym domem. Edward od razu znalazł się przy mnie i złapał za rękę.
   - Alice o której mają przybyć?- zapytała zdenerwowana Serena. Spojrzałam w stronę Alice. Skupiła się na moment. Po chwili znów wróciła do "żywych"
   - Dziś około południa.- odpowiedziała. Spojrzałam na zegarek. Jest godzina 6:32, mamy trochę czasu. 
   - Cóż  chyba pozostaje nam tylko czekać.- westchnął James. Cicho wymknęłam się do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. To było silniejsze ode mnie. Nie chciałam okazać słabości, ale już nie mogłam. Nie wiem ile tak leżałam. Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Edward podszedł do mojego łóżka i położył obok mnie. Objął i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w jego ramię. Zaczął mnie gładzić po plecach.
    - Co teraz będzie?- zapytałam. 
    - Nie mam pojęcia.- szepnął- Ale zrobię wszystko co konieczne byś ocalała. Kiedy te słowa wypłynęły z jego ust gwałtownie się podniosłam i spojrzałam na niego. 
    - Nawet o tym nie myśl!- podniosłam głos- Nie będziesz się dla mnie poświęcał.- Edward patrzył na mnie. Spuściłam głowę. Edward mnie przytulił. Nawet nie wiedziałam kiedy następne słowa wyszły z moich ust.
     - Jeśli będę miała zginąć....- zaczęłam.
     - Bello...- przerwał mi.
     - Nie ma żadnego "Bello".- powiedziałam stanowczo.- Jeśli będę miała zginąć...- podjęłam wcześniejszy wątek-... obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego.- Czułam, że chce zaprzeczyć- Obiecaj- nalegałam. Westchnął.
     - Obiecuje- szepnął. I tak mu nie uwierzyłam. Postanowiliśmy wstać i udać się do salonu. Chciałam spędzić moje ostatnie chwile wraz z rodziną.

----------------------------------------------------------------------------------

Cześć!
 Przepraszam, że notka pojawia się dopiero teraz, ale w tym tygodniu miałam sporo na głowie.

Myślę, że ta notka wam się spodoba :)

Pozdrowionka :) Madzia ;*

2 komentarze:

  1. Podoba się Madzialeno :D Czekam na przyjście Vollturi. Ciekawi mnie co dalej wymyślisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHANA :) CO JA MAM PISAĆ - JESTEM ZACHWYCONA TO MAŁO POWIEDZIANE;P TAK JAK TASKA Czekam na przyjście Vollturi. CIEKAWA JESTEM TEGO ROZDZIAŁU BARDZO -CO ZROBI ARO I RESZTA- WALKA CZY ROZEJM A MOŻE TO BĘDZIE WIZYTA RODZINNA W SPRAWIE POJEDNANIA SIĘ Z SIOSTRA I Z RESZTA RODZINNY BELLI ????????????CZY TEŻ PROŚBA O POMOC W WALCE Z KIMŚ TAM???????????
    POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY DO PISANIA KOLEJNEGO ROZDZIAŁU- JUŻ NIE MOGĘ SIĘ GO DOCZEKAĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń