niedziela, 29 listopada 2015

#Damon Salvatore

Nie ma jej.
Odeszła.
Już nigdy nie wróci...


Już nigdy nie zobaczę jej uśmiechu, tych iskierek w pięknych oczach, kiedy udało mi się ją rozbawić.
Już nigdy nie zobaczę jak marszczy czoło, kiedy intensywnie nad czymś rozmyśla.
Już nigdy nie ujrzę jak zaciekle broni swoich bliskich i tego, że oddałaby za nich życie.
Już nigdy nie usłyszę jak na mnie krzyczy, choć tym razem nie zrobiłem nic złego.
Nigdy nie ujrzę tego jak kroczy w moją stronę w białej sukni i nie usłyszę tego jak przysięgami sobie wzajemną miłość...

Będę tęsknił za jej uroczym spojrzeniem, którym mnie obdarzała o poranku, po cudowniej nocy.
Będę tęsknił za jej ognistym temperamentem i tym jak bardzo lubiłem kiedy się na mnie złościła bym mógł ją przeprosić. 
Będę tęsknił za tym jak wieczorami przychodziła, siadała mi na kolanach i tuliła się do mnie.

Tęsknie.... już teraz.
Ból rozsadza mi pierś, biorę kieliszek za kieliszkiem, jedna butelka przeradza się w drugą i tak dalej. Nic nie jest w stanie ukoić palącej dziury w moim martwym sercu, które dzięki niej, stało się choć odrobinę bardziej żywe. Chce płakać.... ale nie mogę.

Nasz związek nie należał do najłatwiejszych. Był burzliwy i pełen emocji. Ale kochaliśmy się jak wariaci. Oddałbym za nią życie i wiem, że ona zrobiłaby to samo dla mnie.

Tak bardo bym chciał, aby wpadła i nakrzyczała na mnie, że znów piję, a ja wziąłbym ją w ramiona i szeptał do ucha jak bardzo ją kocham...
Chciałbym czuć jej drobne, ale tak silne ciało w moich ramionach.
Już nigdy tego nie poczuję.
Mam przed oczami słowa przysięgi małżeńskiej... Jej przysięgi... pisanej dla mnie

"(...) Kocham Cię za nic. Nie is­tnieje żaden powód do miłości (...)"
"... Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć."
"Niech nasza dro­ga będzie wspólna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać (...).

Gniotę kartkę w dłoni i cisnę nią przez pokój, nie zniosę tego więcej... Nie usłyszę od niej tych pięknych słów, które tu napisała. Zaciskam powieki i tłumię jęk.
Nigdy nie podejrzewałam siebie o takie uczucia.
To wszystko dzięki niej. To właśnie ona przywróciła mi życie, ale w momencie kiedy odeszła, moja radość, moje szczęście, uczucie, że żyję, odeszło razem z nią.
Jestem skorupą wampira, nic już dla mnie nie znaczy.

Biorę butelkę i wychodzę na zewnątrz po drodze podnoszę kartkę i delikatnie ją rozprostowuję. Potrzebuję powietrza.
Stojąc na środku ogrodu, w jednej ręce trzymając burbona, a w drugiej pogniecioną kartkę, ze ściśniętym gardłem, unoszę głowę i spoglądam w gwiazdy.

Każdy jest prze­kona­ny, że je­go śmierć będzie końcem świata. Twoja śmierć jest końcem mojego...

Nathalie... Jeśli jesteś tam i posłuchaj mnie teraz uważnie: "Będę cię kochać do końca życia. A jeżeli jest coś po­tem, będę cię kochać także po śmier­ci"

-------------------------------------------------------------------------

Elena Katherine Gilbert Pirce.