wtorek, 1 sierpnia 2017

#Pierwsze święta z nimi

Berlin, 24 grudnia 1900r

Bella


To można powiedzieć pierwsze święta, które obchodzimy jako rodzina.
Uciekliśmy. W końcu to zrobiliśmy. Nasze życie to od dzisiaj ciągła ucieczka. Wiem, że już nas szukają, czuję to, ale nie poddamy się i będziemy bronić się do ostatnich sił.
Nie mieliśmy innego wyjścia, jeśli nie chcieliśmy spędzić całego życia pod kluczem i ciągłą obserwacją. W końcu wykorzystali by nas do swoich celów, aby umocnić swoją władzę i wzbudzić strach w innych nam podobnych. Jednak my nigdy nie chcieliśmy brać w tym udziału, a wiedzieliśmy, że jeśli Volturii czegoś chcieli to dążyli do celu za wszelką cenę.
James i Serena długo obmyślali plan. Jestem im za to ogromnie wdzięczna. Dzięki temu, że tak się poświęcili będziemy mogli wieść względnie spokojne życie.
- No. To musi nam na razie wystarczyć- sapnął James, targając za sobą wyższe od niego zaśnieżone drzewko. Wszyscy spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem. Siedzieliśmy w małym salonie w małym domku na obrzeżach Berlina. Sprowadziliśmy się do niego na początku miesiąca. Z pomocą Destiny i jej smykałki do projektowania i urządzania wnętrz udało nam się z tego pustostanu zrobić dom rodzinny.- Dziś po raz pierwszy obchodzimy święta- krzyknął z uśmiechem.
- Oooo, a kolacje też nam zrobisz?-  zaśmiała się Oliva znad książek do Hiszpańskiego.
- Nie zapędzajmy się- powiedział zdejmując kurtkę- Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy miło razem spędzili czas.
- Dobra dzieciaki, zróbmy tacie tą przyjemność- westchnęła Serena wstając z fotela przy kominku, w którym czytała  książkę.
- Dziękuję za wsparcie kochanie- objął ją ramieniem i pocałował w czoło. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wszyscy podnieśliśmy się ze swoich miejsc, aby pomóc ubrać drzewko i sprawić by wszyscy poczuli "magię" świąt.
- Livia, rusz się skarbie- zwrócił się Ksawery do swojej dziewczyny- Bo nie dostaniesz prezentu- Ona jedynie uniosła swoje spojrzenia na niego i płynnie powiedziała- Cállate y no me moleste. Al seleccionar a España que la única persona que va a ser capaz de llevarse bien allí, así que es mejor ser bueno (Zamknij się i nie przeszkadzaj mi. Kiedy wybierzemy się do hiszpanii będę jedyną osobą która będzie mogła się tam dogadać, więc lepiej bądź grzeczny).
- Nie mam zielonego pojęcia co do mnie powiedziałaś- westchnął i poszedł do kuchni. Olivia tylko uśmiechnęła się chytrze i zamknęła książkę.
- Tak właściwie to ilu języków chcesz się nauczyć?- zapytałam 
-Cóż, jestem istotą nieśmiertelną, która nie potrzebuje snu, a moja pamięć jest niezawodna- mówiła od niechcenia- Więc myślę, że jeśli nauczę się wszystkich języków świata to będzie dobrze- uśmiechnęła się i wyszła- Też powinnaś znaleźć sobie jakieś zajęcie- krzyknęła.
- Taaak. Przeczytaj słownik, albo naucz się wszystkich definicji z encyklopedii- zakpił Chad. 
- Jeszcze nie zwariowałam- rzuciłam mu spojrzenie.  
Miło było patrzeć na nich wszystkich. Te nieliczne chwile które były tak beztroskie, kiedy nie musieliśmy się martwić tym co będzie jutro. W momentach takich jak te nie obchodziło nas czy Aro i jego świta nasz szukają i co się stanie, kiedy już nas znajdą. Liczymy się tylko my. 
Nasza rodzina. 

***

Siedzimy przy stole. Każdy ubrany w najlepsze rzeczy jakie ma. 
Wszyscy się uśmiechamy, niesztucznie tylko szczerze, od serca
- Tak bardzo się cieszę, że spędzamy ten szczególny czas razem- powiedziała Serena- Dziękuje wam za to, że tu jesteście i ten szczególny czas możemy spędzić razem. Dziękuję za moją rodzinę- na końcu głos jej zadrżał. Nic w tym dziwnego. Ja sama nie wiedziałabym co powiedzieć. 
- My powinniśmy wam podziękować, za stworzenie nam rodziny- odezwał się Ksawery- To była z waszej strony wielka odpowiedzialność, przygarnąć pod swoje skrzydła pięcioro młodych wampirów, które nie miały pojęcia jak sobie radzić- James chwycił za rękę Serenę, której ramiona zaczęły lekko drgać jakby zaraz miała się rozpłakać, ale przeczył temu wielki uśmiech goszczący na jej ustach-  To prawdziwe wyzwanie, które pewnie większość by przerosło, ale wy się nie daliście i wychowaliście nas. To my będziemy wam wdzięczni do końca naszych dni- nasza mama nie wytrzymała. Zerwała się ze swojego miejsca i mocno uściskała Ksawerego, a potem każdego z nas, szepcząc jak bardzo nas wszystkich kocha i oddałaby za nas życie. 
- Jestem szczęśliwa mając tak wspaniałe dzieci- posłała nam swój najpiękniejszy uśmiech- I wspaniałego męża, który pomagał mi w najtrudniejszych chwilach życia- James nachylił się do niej i złożył czuły pocałunek na jej ustach .
Ze swojego miejsca spoglądałam na wszystkich członków mojej przyszywanej rodziny i czułam, że jeszcze nie jedno razem przejdziemy, ale dopóki będziemy trzymać się ze sobą nic nam nie grozi.  
Nic nie zdoła nas pokonać, bo mamy siebie i swoje wsparcie. Te wartości są podstawą przetrwania. 
A my przetrwamy. 
Razem


****

Teraz nastąpi parę ogłoszeń

Wracam do tej historii na dobre, jednak po wakacjach rozpoczynam klasę maturalną i nie będę miała wystarczającej ilości czasu aby dodawać rozdziały bardzo często.
Będę się jednak bardzo starać aby w miesiącu dodać 1-2 rozdziały i może do tego jakieś dodatki


Mam świadomość, że nie wiele osób już tu zagląda, ale ja mam sentyment do tej historii i chcę ją doprowadzić do końca. 

Chciałam też powiedzieć, że powoli poprawiam początkowe rozdziały, które- trzeba to przyznać- są słabe.
Będziecie mogli zauważyć, że Edward nie będzie tak szybko z Bellą, ale to nie zmieni fabuły która już jest 
Tymczasem oddaję w wasze ręce rozdział bonusowy, a już niedługo pojawią się kolejne rozdziały 

Pozdrawiam 
Elena Katherine Gilbert Pirce

sobota, 27 maja 2017

WIELKI POWRÓT

Kochani widzimy się już 1 sierpnia!!! <3
Powracam!
Jeśli jeszcze ktoś tu zagląda będzie mi bardzo miło, gdy znów zacznie przygodę razem ze mną. Bardzo mi tego brakowało.

E.K.G.P ;*