niedziela, 19 maja 2013

29. Nie oczekiwana pomoc cz.1

Dedykt dla moich wiernych czytelników :D
Życzę miłego czytania ;)
Alice ;*
 P.S Myślę, że wam się spodoba ;)
---------------------------------------------------------------------

Oczami Edwarda

     Jesteśmy w drodze już od 2 dni. Ciągle zastanawiam się nad tym jak znajdę Belle, a jeśli już ją znajdę jak nad nią zapanuje. Nigdy nie widziałem wampira w "szale" jak to ujął Damon. Właśnie Damon. Nie mam pojęcia jak Nathalie wytrzymuje z takim kretynem. Wnerwiają mnie jego teksty i kąśliwe uwagi. Jego szczęście, że moja cierpliwości jest bardzo wytrzymała, gdyby nie zostawiłbym go na pierwszym przystanku.
   Nagle zza  horyzontu wyłoniły się ogromne wieżowce. Nowy Jork. To tu znajdę Belle.
   Prędko wjechaliśmy na pierwszy lepszy parking. Wyciągnąłem z kieszeni telefon.
   - Co ty robisz?- zapytał Damon. Wybrałem odpowiedni numer.
   - Dzwonię.- Odparowałem.- A na co to wygląda.- On wywrócił tylko oczami i wyszedł z auta. Dzięki bogu. Po trzech sygnałach odebrała Destiny.
   - Wiesz, gdzie one mogą  być?- zapytałem od razu.
   - Wiem tylko tyle, że ostatnim razem zatrzymały się w hotelu City. Tam w pobliżu jest jakiś klub nocny.- Powiedziała.- Może tam powinniście zacząć.
   - Dzięki.- powiedziałem i rozłączyłem się.
   - I co?- zapytał Damon wsiadając do samochodu.- Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?- zapytał kpiąco.
   - A żebyś wiedział- odparowałem i z piskiem opon ruszyłem pod hotel City.
   - Romeo nie szarżuj tak.- Powiedział z ironią. Moja cierpliwość wisi na włosku przez tego cymbała.
   - Od pewnego czasu korci mnie, żeby przebić cię kołkiem i zostawić gdzieś w rowie.- Powiedziałem spokojnie patrząc na drogę.
   - Uspokój się przystojniaczku.- Powiedział. Zaczynał mnie coraz bardziej denerwować. Już się do niego nie odzywałem. Nie miałem ochoty zrobić czegoś czego potem bym żałował. W spokoju pojechaliśmy pod hotel City. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do recepcji. Przy kontuarze stał młody chłopak. Podeszliśmy do niego. Damon oparł się niechlujnie o blat.
    - Witam w hotelu City. W czym mogę pomóc?- zapytał uprzejmie.
    - Tak możesz nam pomóc- zaczął Damon wyciągając z kieszeni jakiś papier. - Widziałeś te dziewczyny?- zapytał. Okazało się, że ten papier to zdjęcie Belli i Nathalie.
     - Przykro mi.- Odpowiedział- Nie mogę zdradzać takich informacji.- Damon spokojnie schował zdjęcie z powrotem do kieszeni. Uśmiechnął się i w wampirzym tępię znalazł się przy chłopaku i przyszpilił go do ściany.
      - Gadaj chyba, że chcesz śpiewać z aniołkami radosne "Alleluja".- Chłopak chyba się wystraszył, bi zaczął gadać jak na spowiedzi.
      - Są w naszym hotelu od jakiegoś miesiąca.- powiedział. Damon nie zwolnił uścisku.
      - Fajnie.- powiedział- Są teraz w pokoju?- zapytał.
      - Nie. Jakieś 30 min temu wyszły do klubu.- Powiedział już całkiem spokojnie.
      - Jakiego?- zapytałem.
     - A skąd ja mam to wiedzieć?- zapytaj urażony- Nie jestem ich niańką.- Damon go puścił i udał się w kierunku wyjścia. Co za burak.
      - Dziękuje- powiedziałem uprzejmie. Chłopak tylko kiwną mi głową i wrócił do swoich zajęć. Wyszedłem  z hotelu za Damonem i poszliśmy w stronę najbliższego klubu.


Oczami Belli 

        Razem z Nathalie stoimy na tyłach klubu "Night" i czekamy, aż napatoczy się ktoś smakowity. Za nami płynie jakaś rzeka.  Czekamy tu już jakiś czas. Zaczynam wątpić, że dziś kogoś "zjem".
       - Myślisz, że ktoś przyjdzie?- zapytałam z powątpiewaniem. Byłam coraz bardziej głodna. Byłam jak narkoman na  głodzie. Moje oczy były szkarłatne. Nie myślałam też racjonalnie. Coraz rzadziej myślałam o rodzinie i o Edwardzie. Przez zdradę mógłby dla mnie nie istnieć. Moje rozmyślenia przerwał głos Nath.
       - Zaraz coś się znajdzie.- powiedziała beznamiętnie rozglądając się wokoło. W tym momencie usłyszałyśmy męskie śmiechy. Spojrzałyśmy w stronę ciemnej uliczki. Szło tam dwóch młodych chłopaków.
       - Przedstawienie czas zacząć- mruknęła do mnie.- Hej! Chłopcy!- zawołała- Możecie nam pomóc?- spytała słodkim głosikiem. Oni spojrzeli na siebie i zaczęli iść w naszą stronę. Już nie mogłam się doczekać smaku krwi w moim gardle. Zbliżali się, byli coraz bliżej. Moje kły już się wydłużały.
        - Co się stało dziewczyny?- zapytał jeden z nich. Szli dalej w naszą stronę. Nagle zatrzymali się gwałtownie. Pewnie zobaczyli nasze oczy. Uśmiechnęłam się do nich, przy tym błysnęłam białymi kłami. Oni szybko zrobili w tył zwrot i zaczęli uciekać. Spojrzałyśmy na siebie. Nath wywróciła oczami. W jednej chwili dopadłyśmy mężczyzn. Nie mieli z nami najmniejszych szans. Czułam słodki smak krwi na moich wargach. Uwielbiałam to.
         Kiedy opróżniłam ciało z krwi wpuściłam w nie odrobinkę jadu, żeby rany się zasklepiły, a facet się nie zmienił. Nath też skończyła swój "posiłek" i odrzuciła ciało do śmietnika. Czułam się nieswojo. Tak jakby ktoś nas obserwował. Nagle zaczął dzwonić telefon Nath. Wyciągnęła go z kieszeni jeansów, spojrzała na wyświetlacz. Westchnęła i rzuciła telefonem prosto do rzeki!
         - Nie ładnie jest nie odbierać od swojego narzeczonego.- Usłyszałyśmy za plecami. Szybko się odwróciłam i spojrzałam w górę skąd dochodził głos. Na dachu stał Damon, a z nim...Edward! Spojrzałam przestraszona na Nath. Ona wydawała się niewzruszona tym, że ich widziała. Czułam na sobie wzrok Edwarda. Nie bałam się na niego spojrzeć. Niech widzi co się ze mną stało.
         - Spójrz Isa- powiedziała- Znaleźli nas.- Powiedziała patrząc na mnie.- Coś długo wam to zajęło- teraz zwróciła się w ich stronę.
         - Nawet was nie szukaliśmy- odparł lekko Damon.- Jesteśmy przejazdem.- powiedział i zeskoczył z dachu, a za nim Edward. Zaczęli do nas podchodzić. - Czas wrócić do domu.- powiedział. Zaczęli podchodzić coraz bliżej. Chyba chcieli nas złapać.

       Skręcimy im karki i spadamy

     Usłyszałam w myślach głos Nath.
     Jak ona to zrobiła? Cóż, nie teraz będę się nad tym głowić. Spojrzałam na nią, a ona na mnie. Kiwnęłam głową na to, że się zgadzam. Zaczęłyśmy biec w ich stronę. Gdy dzieliły nas metry poczułam, że ktoś mnie łapie. Starałam się wyrwać, ale mi nie szło. Poczułam ukucie w ramię. Spojrzałam na Nath ona też się szarpała, jej też coś wbili w ramię.
   Nie kontaktowałam już, Była ciemność.


Oczami Damona

    Podchodzą do nas. Jednak chyba nie chcą dać całusa na powitanie. Kiedy były już tuż, tuż. Ktoś, a nawet dwa ktosie, złapały je i wbiły im w ramię igłę z werbęną. Dziewczyny jeszcze chwilkę się szarpały, ale po chwili padły na ziemię jak mój wczoraszy obiad. Eddi przyglądał się temu wszystkiemu z przerażeniem.
    - Witaj braciszku.- Powiedział Stefan.


-----------------------------------------------------------------

Witajcie!
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że notka pojawia się dopiero teraz, ale ten tydzień miałam zawalony. Wiecie- szkoła.

Ten tydzień też nie będzie należał do łatwych, ale w każdej wolnej chwili postaram się napisać chociaż parę słów :)

Pozdrawiam ;) Alice ;*
          
   

6 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział!!!!!wow!!!!!Aż brak słów mi na opisanie moich odczuć co do rozdziału!!!!:):):) Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ??;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. OJ rozdział super już nie mogę doczekać sie nn .!!
    Beata ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. JAK.MOGŁAŚ.SKOŃCZYĆ.W.TAKIM.MOMENCIE?!?!?!?!
    No JA pytam, JAK?!
    Uff! Dobra... Spokojnie... Już...
    Rozdział świetny i cieszę się, że go dodałaś :) Mam nadzieję, że Stefan nie chce zrobić nic złego Belli i Nathalie :)
    Czekam z niecierpliwośćią na nn :) Tylko pisz SZYBKO! :)
    Pozdrawiam i życzę weny:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Pisz szybko nn :* weny

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział i czekam na nn :* weny życzę i mało ugryzień od komarów :)
    xoxo, Aleks.

    OdpowiedzUsuń
  6. Już się nie mogę doczekać nn. ale napisz taki meeega długi :D Życzę weny ;) ZApraszam na mój : http://historiasiepowtarza-bella.blog.pl/

    Dopiero zaczynam i chciałam się spytać czy byś go nie poleciła ;)

    OdpowiedzUsuń