czwartek, 9 maja 2013

28. Chwila zwątpienia

 Cześć. To nowy rozdział. :D

Życzę miłego czytania ;*
P.S Zwariowana Nataliu mogłabyś mi wysłać link do swojego bloga.? Z góry dziękuje ;*
 

-------------------------------------------------------------------------  

Nie mam pojęcia co robić. Kręcimy się z Nath po Nowym Jorku już od miesiąca. Mój telefon ciągle się urywa. Wszyscy dzwonią lub piszą. Bello gdzie ty jesteś? Lub Wracaj do domu!. Nie odpisuję. Myślałam o powrocie. Przecież zostawiłam tam swojego faceta z bląd ździrą. Kiedy powiedziałam o tym Nath odwodziła mnie od tego pomysłu i mówiła, że to doskonały test wierności. Może i ma rację. Chociaż Edward może już mnie zdradził, bo co miały znaczyć słowa Tany: "Szkoda, że nie wspomniałeś o tym miesiąc temu". I do tego to spojrzenie, którym obdarzała mojego faceta. Nie mogę  na to przecież pozwolić. Edward jest MÓJ.
   - Znów myślisz o bląd suce.- Powiedziała znudzonym głosem Nathalie wyrywając mnie z zamyślenia. Właśnie siedziałyśmy w klubie, w którym stołujemy się od naszego przyjazdu. Powoli kiwnęłam głową.
   - Tak. Niestety.- Westchnęłam. Cóż, muszę przyznać, że tęsknie za moją rodziną.
   - Och daj spokój!- Podniosła głos. Spojrzałam na nią zdziwiona.- Gdyby pan "bujny fryz" zrobił skok w bok myślisz, że Alice lub co gorsza Olivia- wzdrygnęła się gdy wypowiedziała jej imię- nie powiedziały by ci?- zapytała retorycznie powoli sącząc swojego drinka. Popatrzyłam na nią znad mojej szklanki.
  - Co ty byś zrobiła gdybyś się dowiedziała, że pan "Myślę, że jestem seksowny", zdradził cię z jakąś laską?- zapytałam ją od niechcenia. Nathalie odstawiła swoją szklankę i spojrzała na mnie.
  - Cóż, on wie że go wykastruję jak się dowiem o zdradzie.- Powiedziała leniwie. Cóż Damon nie będzie miał z nią łatwego życia. Nagle zaczął dzwonić telefon Nath. Wyjęła go z kieszeni jeansów.
  - Hm... o wampirze mowa.- Powiedziała i odrzuciła połączenie.
  - Czemu to zrobiłaś?- zaptytałam.
  - Bo jeszcze nie jestem jego żoną.- Powiedziała zaczynając kolejnego drinka. nagle jej wzrok przeniósł się gdzieś za mnie. Podążyłam za jej oczami. Do baru weszło dwóch mężczyzn.
  - Obiad podano.- mruknęła. Wstała i podążyła w stronę jednego z chłopaków. Nie było sensu jej zatrzymywać. i tak by nie posłuchała. Zaczęła rozmawiać z jednym z nich. Mistrz przy pracy. Drugi w tym czasie poszedł do toalety. Nath nagle zaczęła się pochylać, tak jakby chciała powiedzieć mu coś na ucho. Jej kły wbiły się w jego szyję. Poczułam słodki zapach krwi. Tak dawno nie miałam go w gardle. Patrzyłam z zazdrością jak Nath opróżnia kolesia z krwi. Kiedy skończyła swój "obiad" ciało martwego chłopaka wyrzuciła przez drzwi zaplecza do wielkiego śmietnika. Wróciła do mnie wycierając usta ręką. Gapiłam się na jej dłoń na której były resztki krwi. Nath spojrzała na swoje ręce. Chyba załapała o co mi chodzi. Podeszła do mnie od tyłu i szepnęła.- Drugi jest dla ciebie.- Popchnęła mnie w stronę chłopaka, który właśnie wychodził z toalety. Zaczęłam się powolutku do niego zbliżać. NIE! Bello, co ty robisz?! Nie jesteś taka! Gwałtownie się zatrzymałam. Ty już nie zabijasz Bello. Tak było kiedyś. Kiedy spojrzałam na szyję chłopaka zobaczyłam piękną tętnice. Odwróciłam się w stronę Nath. Ta stała z drinkiem w ręku i pokazywała mi, że mam działać. Odwróciłam się z powrotem w jego stronę. A co mi tam. Nikt się przecież nie dowie. Pomyślałam i podeszłam do chłopaka.
   - Witaj.- Najlepiej jak umiałam. Chłopak szybko poderwał głowę znad swojego drinka.
   - Cześć.- Powiedział uwodzicielsko mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Czułam jak kły mi się wydłużają. Chłopak widząc to zaczął panikować. Szybko się zebrał i zaczął uciekać w stronę drzwi. O nie. Nie pozwolę zwiać mojemu deserowi. W wampirzym tempie zagrodziłam mu drogę ucieczki.
   - Co do...- nie zdążył powiedzieć bo moje kły znalazły się w jego szyj.


Oczami Edwarda

  Gdzie ona jest? Wszyscy odchodzimy od zmysłów. Dzwonimy i piszemy, ale zero odzewu z jej strony. Co się z z nią dzieje? Gdzie jest? Bardzo się martwię. Pewnie uciekła przez to co powiedziała wtedy Tanya. To prawda. Byliśmy u niech na święta i Tanya próbowała swoich sztuczek, ale do niczego nie doszło, a ona to tak perfidnie wykorzystała. Nie chciałem żeby tak wyszło. Olivia i Alice kontynuują przygotowania do odnowienia ślubów Sereny i Jamesa. Jednak oni powiedzieli, że wstrzymują się z uroczystością dopóki Bella nie wróci.
   Właśnie siedzimy w naszym salonie. Carlisle jest na dyżurze, Emmet i Rosalie na polowaniu. W domu zostali tylko Alice, Jasper i Esme. Ja siedzę na kanapie i nie mogę się na niczym skupić. W tle gra telewizor. Właśnie zaczynają się wiadomości. Prezenter oznajmia:

- Dzisiejsze wiadomości zaczynamy od szokujących wieści z Nowego Jorku. Sześć morderstw w ciągu 1,5 tygodnia. Aż strach wychodzić z domu. Policja podejrzewa mafię. Będziemy państwa informować na bieżąco.

 - Morderstwa? W Nowym Jorku?- Powiedziałem do siebie.  Nagle do naszego domu bez pukania wpadła Destiny.
 - Widziałeś wiadomości?- zapytała poddenerwowana. Spojrzałam na nią zdziwiony.
 - Przed chwilą skończyłem.- odpowiedziałem spokojnie.
 - I co o tym myślisz?- zapytała zniecierpliwiona.
 - A co mam sądzić?- zapytałem. Coraz bardziej mnie irytowała ta nasza rozmowa.
 - Jak ty nic nie rozumiesz.- westchnęła i padła obok mnie na kanapie. Spojrzałem na nią pytająco.- Czy to jest normalne by w ciągu 1,5 tygodnia padło, aż 6 ofiar morderstwa?- zapytała.
  - To wielkie miasto.- powiedziałem- Tam wszytko jest możliwe.- Destiny wzniosła oczy ku niebu w geście bezradności.
   - Dobra- westchnęła- powiem Ci prosto z mostu.- Wstała.- To wampir tam grasuje!- krzyknęła.- A konkretnie wampirzyce. Dwie wampirzyce.- powiedziała. Zamurowało mnie. To nie może być prawda. Tego na pewno nie zrobiła moja Bella.
   - Przecież, nie powiedzieli, że znaleźli rany na szyj.- Stwierdziłem.
  - Bo taką taktykę ma Bella.- Powiedziała spokojnie.- Zawsze wstrzykuje swojej ofierze odrobinę jadu. Nie tyle aby się zmienił tylko tyle by wszystkie rany się zasklepiły.- Niemożliwe. Moja Bella zabija? Nie mogę się z tym pogodzić.
  - Czemu Nowy Jork?- zapytałem nie wiedząc po co.
  - To tam Bella zwiała z Nathalie 48 lat temu.- Powiedziała bez namiętnie. Poderwałem się z miejsca i pobiegłem do swojego pokoju.
 - Co ty robisz?- usłyszałam za sobą głos Alice.
 - Wiem gdzie jest Bella.- Powiedziałem wrzucając do torby najpotrzebniejsze rzeczy.
 - Słucham?!- Krzyknęła. Nie słuchałem jej. Już biegłem w stronę garażu. Na dole złapała mnie jeszcze Destiny.
  - Uważaj kiedy jest w szale nie panuje nad sobą.- powiedziała.
  - Dziękuje- powiedziałem, nie mogłem się powstrzymać i przytuliłem ją.
  - Ej, o co tu chodzi?- zapytała Alice.
  - Dess ci wszystko opowie. Ja jadę po Bellę.- Powiedziałem i wpadłem go garażu.  Zdziwiłem się kiedy zobaczyłem, że o moje Volvo opiera się Damon.
  - Co ty tu robisz?- zapytałem wrzucając torbę do auta.
  - Wiesz twoja dziewczyna jest z moją dziewczyną, więc pomogę ci zgarnąć twoją dziewczynę przy okazji zgarniając moją.- Uśmiechną się. Uniosłem jedną brew do góry i wsiadłem do auta.- Poza tym Bella jest w "szale". Nie będziesz wiedział jak ją ogarnąć.- Powiedział wsiadając na miejsce pasażera.
  - Nie lubię cię.- powiedziałem zgodnie z prawdą. Wzniósł oczy ku niebu
  - Ani ja ciebie. Możemy już jechać. - Powiedział pokazując na bramę od garażu. Nie odezwałem się już do niego tylko wyjechałem z garażu i ruszyliśmy w do miasta w którym znajdę moją dziewczynę.


----------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodałam rozdziału.

Czekam na komentarze :D 


Pozdrawiam ;) Alice ;*

6 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział, jestem strasznie ciekawa jak to wszystko potoczy się dalej;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj szybko nn bo robi się ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdziałek ,czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, dodawaj szybko nn!
    xoxo, Aleks.

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy następny? bo dluzej nie wytrzymam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko fajnie, tylko, że 6 morderstw w ciągu 1,5 tygodnia w Nowym Jorku to nic wielkiego. Przykładowo w roku 2012 w Nowym Jorku zamordowano 414 osób, co daje nam średnio jakieś 8 osób tygodniowo.

    OdpowiedzUsuń