niedziela, 24 marca 2013

10. Mecz

  Wbiegłam do domu nadal nie wierząc, że powiedziałam to na głos. Co on sobie teraz pomyśli. Nie chcę nawet o tym myśleć. Weszłam do salonu i zastałam w nim wszystkich, których opuściłam jakieś 10 minut temu. Kiedy weszłam wszyscy na mnie spojrzeli.
   - Właśnie skończyłam opowiadać naszą historię Cullenom- uśmiechnęła się  Serena- Nie było sensu dłużej tego ukrywać.- westchnęła- Skoro mamy tu zostać na dłuższy czas- otworzyłam szeroko oczy. Miałam ochotę skakać ze szczęścia. Nareszcie koniec przeprowadzek, zaczynania szkoły od nowa i od nowa. Nareszcie zostajemy w jednym miejscu. Podeszłam do Sereny i ja uściskałam. Kiedy się od niej oderwałam spojrzałam na Nathalie. Już wiedziała o co mi chodzi.
    - Musimy to opić- powiedziałam z błyszczącymi oczami.
    - I to jest  Isa jaką  znam i kocham- wstała i poszła do swojego ferrari. Wróciła niosąc dwie butelki Burbona. Rzuciła jedną do mnie. Otworzyłam i upiłam spory łyk. Cullenowie patrzyli na mnie ze zdziwieniem.
    - Przecież wampiry nie mogą się upić- powiedział Emmet.
    - Wiem- odpowiedziałam- ale fajnie było zobaczyć wasze miny- zaśmiałam się, a ze mną reszta. Nagle oczy Alice zrobiły się nieobecne. Nie wiedziałam o co chodzi. Podobnie jak cała moja rodzina.
    - Alice co zobaczyłaś?- zapytał Jasper. Zobaczyłaś? O co chodzi. Carlisle zauważył nasze miny.
    - Darem Alice jest widzenie przyszłości- powiedział z uśmiechem- lecz jej wizje nie są pewne.
    - Cóż ta jest- uśmiechnęła się Alice- zbliża się wielka burza!- krzyknęła zrywając się z kanapy. Nawet ja wiedziałam co to oznacza. Baseball! Jejku jak dawno nie grałam.
    - No to szykuje się rodzinny meczyk- zaczął podekscytowany  Emmet.
    - A co wy na to, żeby zagrać mecz towarzyski?- zapytała Olivia.
    - Super pomysł!- zapiszczała Alice. Szykuje się niezła walka.- A gdzie jest Edward?- chciała wiedzieć- Przecież wybiegł za tobą- spojrzała na mnie. I co ja jej miałam powiedzieć? Że powiedziałam, że go kocham i zwiałam? Już chciałam powiedzieć, że nie wiem gdzie jest, kiedy nagle wbiegł do domu cały rozpromieniony, a jego oczy błyszczały jak gwiazdy na niebie.
     -Wybaczcie- powiedział zmieszany- Usłyszałam, że ma być burza i pobiegłem do domu zapakować sprzęt- powiedział, z wielkim uśmiechem na ustach. Patrzyłam na niego, ale kiedy tylko na mnie spojrzał odwróciłam wzrok.
      - Ekstra- zawoła Alice- To może my już pojedziemy. Musimy się jeszcze przebrać.- powiedziała wstając, a za nią reszta jej rodziny.
      -To do zobaczenia- powiedziała Serena.
      - A tak w ogóle to gdzie będziemy grać?- zapytał Chad
      - W lesie jest polana na której zawsze gramy- odpowiedział Carlisle- Będziecie wiedzieli jak tam dojechać?
       - Spokojnie- odezwał się Edward- pojadę z nimi- uśmiechną się i spojrzał na mnie.
       - W takim razie do zobaczenia- odpowiedział Carlisle i wyszli. Czułam się niezręcznie ponieważ wszyscy wyszli, a ja zostałam sama z Edwardem.
        - Bello- zaczął- to co się stało w lesie...- mówił niezręcznie. Nie chciałam teraz o tym mówić. Wybawieniem dla mnie było to, że do salonu wleciała Olivia.
        - Chodź Bello- pociągnęła mnie za ręce- idziemy się przebrać- zapiszczała i zaczęła ciągnąć mnie w stronę schodów i swojej sypialni. Kiedy weszłyśmy zamknęła drzwi i poszła do swojej garderoby. Usiadłam na łóżku jej i Ksawerego. Po chwili wyszła z dwoma kompletami. Podała mi jeden. Składał się z białej koszulki  , czarnych leginsów,  czerwonych trampek i biało czerwonej bluzy. Podobał mi się ten zestaw. Ubrałam się w niego,a włosy uczesałam w luźnego koka francuskiego. Olivia natomiast ubrała się w czerwone leginsy, czarną koszulkę i czarno-różową bluzę, a włosy uczesała z boku w warkocz.
  Kiedy zeszłyśmy na duł chłopaki właśnie zanosili kije do naszego terenowego jeepa. Rozejrzałam się po domu. nigdzie nie było Nathalie. Gdzie ją znowu wywiało? Przed domem nie było jej ferrari
       - Gdzie jest Nathalie?- zapytałam podchodząc do Destiny.
       - Przed chwilą pojechała.- odpowiedziała spokojnie czesząc się przed lustrem. Jak to?
       - Co?- zapytałam- Gdzie pojechała?- coraz bardziej się denerwowałam.
       - Powiedziała coś, że przyjechała tylko przekazać nam wiadomość o Vollturich i pojechała- powiedziała. Odwróciła się od lustra i poszła do garażu. Jak ona tak mogła wyjechać? Bez pożegnania? W sumie jak się tak zastanowić to do niej podobnie.
        - To co jedziemy?- zapytał schodząc z góry Ksawery. Poszłam za nim do garażu. Część z nas wsiadła do Jeepa, a reszta do volvo Edwarda. Na moje nieszczęście musiałam jechać z Olivią i Ksawerym razem z Edwardem. Jakby tego było mało musiałam siedzieć obok Edwarda, ponieważ Olivia i Ksawery usiedli z tyłu razem. Jechaliśmy w milczeniu. Po jakimś czasie skręciliśmy w leśną drogę. Jechaliśmy tak chyba z 15 min, ale dojechaliśmy na wielką polanę. Wszyscy tam na nas czekali. Wysiedliśmy i dołączyliśmy do pozostałych.
          - Dobrze to gramy rodzina na rodzinę?- upewnił się Carlisle. Przytaknęliśmy. Carlisle i James podeszli do siebie i podali sobie ręce. Emmet wyrzucił kij do góry. Złapali do w tym samym czasie tyle, że James wyżej. Wyszło na to, że my zaczynamy. James zawołał nas do siebie i ustala strategię. Użyłam swojego daru by osłonić nas antydzwiękową by nie usłyszeli co planujemy.
           - Dobra- zaczął- Bello jesteś najszybsza więc twoja pozycja to główny home run*- tak to moja pozycja zawsze.- dalej Destiny twoja pozycja to miotacz, Serena ty będziesz łapaczem- powiedział patrząc na Serenę- reszta idzie odbijać- popatrzyła na nas.- No to grajmy! - krzykną i każdy poszedł na swoją pozycje. Obok mnie swoją pozycje zajął Edward. Ekstra. Chyba jestem na niego skazana. Ksawery jest pierwszy przy pałce, a Alice miota. Błyskawica i Alice rzuca. Ksawery odbija.Rozległ się potężny grzmot.  Piłka poleciała daleko za mnie i Edwarda. Zerwałam się do biegu, a za mną Edward. Zaczął mnie wyprzedzać. O nie nie dam się ta łatwo. Wbiegliśmy w zarośla. Jako pierwsza znalazłam piłkę i rzuciłam ją do Sereny. Ksawery nadal biegł wszystko dzieło się w ułamku sekundy. Serena złapała piłkę i dotknęła nią bazy w tym samym momencie, w którym Ksawery dotknął bazy.
            - Baza!- krzyknęła Esme.
   Gramy tak już od ponad 1,5h. W pewnym momencie Olivia wybiła piłkę. Chciałam złapać ją w powietrzu. Wybiłam się i Edward zrobił to samo wynikiem czego zderzyliśmy się ze sobą i po polanie przetoczył się wielki huk. Kiedy spadliśmy wylądowałam na Edwardzie. Uśmiechną się do mnie. Nie miałam nic przeciwko takiemu leżeniu, ale to dziwnie wyglądało. Emmet zaczął gwizdać. Wtedy wstałam i podałam rękę Edwardowi by pomóc mu wstać. Nasz mecz ciągną się dopóki burza się nie skończyła.

***
  Nareszcie. Wracamy do domu. Jest pierwsza w nocy,j estem cała w błocie podobnie jak moja rodzinka i Cullenowie, ponieważ pod koniec naszego meczu zaczęło lać. Nie obyło się bez błotnej bitwy.
   Kiedy dojechaliśmy pod nasz dom, pożegnaliśmy się z Cullenami i weszliśmy do środka od razu poszłam pod prysznic. Gorąca woda skutecznie zmyła ze mnie cale to błoto. Wyszłam, wytarłam się, a następnie uczesałam i wysuszyłam włosy na moim łóżku leżał komplet. Cóż muszę przyznać, że Olivia coraz bardziej trafiała w mój gust. popatrzyłam na zegarek 04:38. Super. Jeszcze niecałe cztery godziny do szkoły. I co ja będę robić? W domu było jakoś tak cicho. Poszłam na duł. W salonie nikogo nie zastałam. Ale na stole leżała kartka. 
                        Bello!
   Jesteśmy w lesie na małym polowaniu. Brałaś prysznic nie chcieliśmy ci przeszkadzać. Spóźnimy się na pierwszą lekcje. 
                 Rodzinka :)

Super. I niby co ja mam robić tyle czasu sama? Spojrzałam w stronę skrzypiec. Tak dawno nie grałam. Cóż chyba nie zapomniałam jak to się robi. Włączyłam wieżę i wzięłam skrzypce do rąk. Zaczęłam grać. To było super. Takie odprężające. Zaczęłam tańczyć razem ze skrzypcami po całym pokoju. Muzyka mnie roznosiła. W pewnym momencie odwróciłam się i zobaczyłam, że cała rodzina mnie obserwuje. Momentalnie przestałam grać. Wszyscy stali i uśmiechali się do mnie.
     - Łooo- zaczął Chad- co się stało, że znowu grasz?- zapytał z dziwnym uśmieszkiem.
     - A tak jakoś- zaczęłam. Po prostu nie wiedziałam co powiedzieć.
     - U ciebie nic nie dzieje się przypadkiem.- powiedział z kpiącym uśmieszkiem Ksaw. Może miał racje. Odłożyłam skrzypce i chciałam wyjść, ale kiedy mijałam Chada złapał mnie w psie i powiedział:
     - Nasza utalentowana siostrzyczka już wychodzi?- zapytał- Nie ma tak dobrze- zaczął się śmieć. Olivia puściła piosenkę Call Me Maybe. Zaczęliśmy szaleć i tańczyć po całym domu. Serena i James zniknęli w swojej sypialni. Tak śmiejąc się i bawiąc doczekaliśmy godziny 07:00 i trzeba było jechać do szkoły. 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam, witam ;) 
Nie miałam dziś za bardzo weny, żeby pisać, ale i tak skończyłam ;) 
Myślę, że się wam spodoba :D 

Życzę miłego czytania ;*

Pozdrawiam ;) Madzia ;*

2 komentarze:

  1. MOŻLIWE,ŻE BEDE SIE POWTARZAĆ ALE CÓŻ TAK BYWA:)BO CZEŚTO BRAK MI SŁÓW NA OPISANIE TEGO CO CZYTAM:) OMG!!Rozdział jest" The Best " . To jest po prostu boskie, akcja coraz bardziej sie rozwiaja:) normalnie szok i podziw:)! Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu kolejnych rozdziałów:) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdzialik:) Pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze piszesz podoba mi się i te ciekawe spotkania Belli i Edwarda fajne. Ana

    OdpowiedzUsuń