Dom był naprawdę
piękny, otoczony lasem. Cudnie wyglądał na zielonym tle.
-Hej- uśmiechnęła się Serena- nie będzie tak źle.- powiedziała radośnie i ruszyliśmy w stronę werandy.
- Oj nie był bym taki pewny.- westchną Chad. Kiedy stanęliśmy na werandzie James spojrzała na wszystkich i zadzwonił do drzwi. Po sekundzie za szklanymi drzwiami pojawił się Dr. Cullen. Otworzył drzwi z uśmiechem na twarzy.
- Witajcie- powitał nas- Zapraszam do środka- zaprosił nas gestem dłoni abyśmy weszli. Zamknął za nami drzwi. W środku dom wyglądał równie pięknie co na zewnątrz.- Zapraszam do salonu- powiedział i zaprowadził nas do jasnego
pomieszczenia, w którym siedziało sześć wampirów. Zauważyłam Edwarda. Stał oparty o kominek i z uśmiechem wpatrywał się we mnie.
- Miło znów cię widzieć- powiedział
- Ciebie również- odwzajemniłem jego uśmiech. Serena i Esme ciągle spoglądały to na mnie to na Edwarda. Oj coś czuje, że w domu czeka mnie małe przesłuchanie.
- Witajcie- powtórzył- pozwólcie, że się przedstawię. Nazywam się Carlisle Cullen. To moja żona Esme i dzieci Rosalie, Emmet, Alice, Jasper i Edward.
- Bardzo nam miło- odpowiedział James- Teraz pozwólcie, że to ja przedstawię swoją rodzinę.- uśmiechną się i wskazał ręką Serenę- Moja żona Serena i przyszywane dzieci Chad, Destiny, Olivia, Ksawery i Isabella.
- Ehm- chrząknęłam rozdrażniona. Wiedział, że nie lubię jak tak na mnie mówią.
- Przepraszam- uśmiechną się do mnie- Isa.
- My z Bellą już się znamy- oznajmiła pogodnie Esme.
- Może usiądziemy- zaproponował Carlisle. Cała nasza rodzina podobnie jak Cullenowie zajęła miejsca na kanapach i fotelach. Jedyne Edward nie zmienił swojej pozycji i dalej na mnie patrzył.- Co was sprowadza d naszego miasta?- zapytał Carlisle.
- Szukamy jakiegoś miejsca dla siebie.- odpowiedział mu James- Do tej pory mieszkaliśmy w Anglii, ale ludzie zaczęli coś zauważać i zadawać pytania- dokończył z niesmakiem. Nikt z nas nie brał udziału w tej rozmowie. Rozglądałam się po pokoju. Była naprawdę piękny. Było w nim tak jasny i przestronnie. Spojrzałam na twarze swoich bliskich i widać było, że ich też zachwyciło piękno tego domu. Na koniec zatrzymałam się na Destiny. Miała bardzo gniewny wzrok. Podążyłam za jej oczami i zobaczyłam na koga tak patrzy. Oczywiście Rosalie. Nie miałam ochoty wtrącać się w ich wojnę na spojrzenia więc odwróciłam wzrok i znów zaczęłam słychać rozmowy.
- ...a czy ktoś z waszej rodziny posiada jakieś szczególne predyspozycje?- zapytał się Carlisle. Wszyscy z zaciekawieniem spojrzeli na Jamesa. Nawet blondi. James uśmiechną się i powiedział.
- Ja i Serena nie posiadamy żadnych darów. Za to każde z naszych dzieci posiada jakiś szczególny talent- powiedział z dumą patrząc na nas.
- Czy wolno zapytać jakie?- podjęła rozmowę Esme.
- Oczywiście- uśmiechnął się do niej James- Chad potrafi przekazywać swoje myśli telepatycznie, Destiny to mistrzyni telekinezy, Olivia potrafi kasować pamięć i przekształcać myśli i wspomnienia tak jak ona tego chce. Ksawery potrafi stać się niewidzialny.- Cullenowie patrzyli na nas z szeroko otwartymi oczami. James uśmiechną się i dokończył- Natomiast Isa posiada, aż trzy dary- dokończył z dumą. Zawsze był bardzo zadowolony z tego, że jedno z jego dzieci posiada taką moc.
- Aż trzy?!- zdziwił się Jasper- To przecież niemożliwe.- patrzył na mnie podejrzliwie. Postanowiłam włączyć się do rozmowy.
- A jednak- powiedziałam- mam trzy dary- podniosłam na niego oczy i zobaczyłam, że intensywnie mi się przygląda.
- Czy można zapytać jakie?- dopytywał się Carlisle. Widać Wampirza Historia bardzo go interesuje. Cicho westchnęłam, spojrzałam na niego i odpowiedziałam:
- Potrafię skumulować w sobie energię i wstrzelić ją z siebie pod postacią błyskawic. Moim drugim darem jest tarcza mentalno- fizyczna, a ostatni to kopiowanie darów innych.- skończyłam swoją wyliczankę. Dr. Cullen patrzyła na mnie zachwycony.
- Niesamowite- powiedział w końcu. Widać bardzo się cieszył z nowych informacji na temat wampirów.- Jak to działa. To znaczy twój pierwszy dar-dopytywał się
- Cóż działa to zawsze, ale największą moc osiągam kiedy się zdenerwuje- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- To prawda- włączył się Edward. Wszyscy spojrzeli na niego. Edward tylko się uśmiechną- widziałem ją dzisiaj w akcji.
- A twój drugi dar?- odezwał się głosik Alice.
- Potrafię kopiować dary innych wampirów- bez owijania w bawełnę odpowiedziałam na pytanie. Wszyscy zrobili wielkie oczy. Cóż jeśli o ten dar chodzi to wszyscy tak reagowali jak się o nim dowiadywali. Widać było, że są bardzo zdziwieni. Nawet Rosalie. Spojrzałam w stronę Dess i Chada. Zobaczyłam pełne tryumfu spojrzenie Dess, ale i tak była jeszcze zła. Chad siedział i trzymaj ją za rękę. Robił tak zawsze kiedy była zła lub smutna.
James i Carlisle gdzieś poszli, Serena i Esme też zniknęły mi z oczu. W salonie zostaliśmy tylko ja i moje rodzeństwo i młodzi Cullenowie. To była niezręczna cisza. Dess i blondyna znów próbowały pozabijać się samym spojrzeniem. Nie chciałam wchodzić w to napięcie. Choć myślę, że mogła bym się nim naładować na tydzień. Moim celem na wieczór było niedopuszczenie do rozlewu krwi między Destiny, a Rosalie. Siedzieliśmy w tej ciszy jakieś 20 minut i słychać było tylko nasze oddechy. Cóż ta cisza była dziwna, ponieważ nigdy nie widziałam żeby Olivia siedziała tak długo nic nie mówiąc. :Po upływie kolejnych 20 minut nareszcie odezwała się Alice:
- Czym się zajmujecie?- zapytała. Szczerze mówiąc to nie wysiliła się tym pytaniem, ale cieszę się, że w końcu ktoś się odezwał. Już chciałam odpowiedzieć, bo myślałam, że nikt z mojego rodzeństwa nie odpowie na zadanie pytanie, lecz ubiegła mnie Olivia
- Uwielbiam chodzić na zakupy i zajmuję się modą- odpowiedziała i oczy zaświeciły jej się, jak wtedy kiedy wchodzi do galerii.
- Poważnie!- pisnęła Alice i jej oczy zamigotały tak jak oczy Livii przed chwilą- Serio lubisz zakupy?!- dalej trajkotała- Myślałam, że tylko ja to kocham. W sklepach spędzałabym większość wolnego czasu. Ale nikt nie chce ze mną jeździć- przy ostatnim zdaniu spojrzała na Jaspera.
- Ja mam tak samo- odpowiedziała z zapałem Olivia. Ucieszyłam się, że znalazły wspólny język- Czasami Isa się zlituje, ale z nią nie nie da się dłużej posiedzieć w jakimś sklepie.
Alice wstała i pociągnęła Olivię za rękę.
- Chodź- powiedziała- pokażę ci moją garderobę- pisnęła i udały się na piętro. Dess była wściekła, zupełnie nie wiem za co. Powinna się cieszyć, że przełamujemy lody.
I znów tak krępująca cisza. Czemu Olivia i Alice musiały iść. Przynajmniej nie było by tu tak cicho. Siedziałam i liczyłam swoje oddechy. Zerknęłam w stronę Edwarda i zobaczyłam, że dalej na mnie patrzy. Uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił to i spuścił wzrok. Po chwili usłyszałam kroki na schodach. Do pokoju śmiejąc się weszli James i Carlisle.
- Bello byłoby cudownie gdybyś pokazała nam jak działa twój dar- odezwał się nadal uśmiechnięty Carlisle. Spojrzałam na niego potem na Jamesa. Ten uśmiechną się do mnie zachęcająco. W sumie nie mam nic do stracenia.
- Dobrze- powiedziałam- jeśli chcecie to zobaczyć musimy wyjść na zewnątrz. Chyba wszyscy chcieli to zobaczyć, bo wstali i ruszyli za Carlislem do ogrodu. Gdy wyszliśmy na podwórko na huśtawce zobaczyłam Serenę i Esme śmiejące się od czasu do czasu. Kiedy nas zobaczyły wstały i do nas podeszły.
- Coś się stało?- zapytała Esme podchodząc do Carlisla.
- Nie nic się nie stało- objął Esme ramieniem- Bella zaprezentuje nam swój niezwykły dar- odpowiedział. Od czasu kiedy wyszłam do ogrodu nie odezwałam się ani słowem. Zaczęłam gromadzić energię, by pokazać na co mnie stać. Kiedy tak stałam usłyszałam, że dołączyły do nas Alice i Olivia. Czułam jak moc we mnie wzbiera. Gdyby ktoś mnie teraz dotknął to na pewno zaraz leżał by na ziemi. Czerpałam energię i przyrody. Z każdego żywiołu. Kiedy poczułam mrowienie w palcach i spływający lakier z moich paznokci wiedziałam, że to już. Uniosłam ręce przed siebie i pozwoliłam mocy wystrzelić ze mnie. To było wspaniałe uczucie. Jednak trochę mnie osłabiło. Czułam jak miękną mi kolana, ale nie pozwoliłam sobie na upadek. Opuściłam ręce i wzięłam głęboki oddech. Obróciłam się na piecie i spojrzałam na pozostałych. Wszyscy byli zszokowani. Jedynie Olivia uśmiechała się od ucha do ucha i podbiegła do mnie.
- To było super!- krzyknęła- Chyba nowy rekord?- co jakiś czas sprawdzałyśmy ja daleki zasięg ma moja moc.
- Chyba tak- odpowiedziałam z uśmiechem- Jak wrócimy do domu to to sprawdzimy.- Przeniosłam wzrok z Olivii na swoją publiczność.- I jak?- zapytałam- podobało się?- uśmiech zagościł na mojej twarzy.
- To było niesamowite moja droga- Carlisle podszedł do mnie i ujął moją dłoń- Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś tak wspaniałego- powiedział dokładnie oglądając moją dłoń. Uśmiechnęłam się .
- Każdy dar jest niesamowity i jedyny w swoim rodzaju. Nie ma dwóch takich samych- powiedziałam.
- Mówiłaś, że umiesz kopiować dary- powiedział Emmet- więc jakie jeszcze posiadasz- zapytał.
- Nigdy nie skopiowałam żadnego daru- odpowiedziałam mu.
- Dlaczego?- chciał wiedzieć Edward. Popatrzyłam na niego. Przyglądał mi się z zaciekawieniem swoimi pięknymi oczami.
- Każdy dar jest wyjątkowy- odpowiedziałam- Nie będę zabierać nikomu jego wyjątkowego talentu- powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
- To niby skąd wiesz, że masz taki dar?- zapytała Rosalie głosem pełnym jadu. Nie pozwolę się tak traktować. Może sobie tak mówić do ludzi, ale nie do mnie. Chciałam ją wyzwać. Serena chyba to zauważyła bo odpowiedziała za mnie
- Mamy przyjaciela którego darem jest rozpoznawanie darów u innych. Gdy się spotkaliśmy wykrył u Belli ten dar- odpowiedziała. Spojrzałam na nią i bezgłośnie powiedziałam "dziękuje".
- Czy reszta z was może zaprezentować nam swój talent- poprosił Carlisle
- Nie ma sprawy- powiedział Ksawery. Kurczę zawsze był nieśmiały a teraz? No proszę. Nagle zniknął nam z oczu. Nikt nie wiedział gdzie jest. Nagle Alice uniosła się w powietrze i zakręciła wokół własnej osi. Wiedziałam, że to Ksawery. Wszyscy patrzyli na to z zachwytem, a Jasper był chyba ciut zazdrosny. Nagle Alice znów stanęła na swoich nogach, a Ksawery znów był widzialny. Alice była tym zachwycona.
- No to teraz ja- powiedział Chad. Chwilę się nie odzywał. Carlisle uśmiechną się i powiedział
- Dziękuje. Wiem, że moja żona jest piękna- popatrzył w jej stronę. Widać Chad przekazał mu w myślach że Esme jest piękna.
- Ja może lepiej nie będę pokazywać swojego daru bo może usunę coś ważnego- powiedziała Olivia- Ale przy najbliższej okazji na pewno to zrobię- zakończyła z uśmiechem.
- Destiny- zaczęła Serena- teraz ty. Destiny była zła, ale zaczęła się rozglądać po ogrodzie. Nagle jej wzrok zatrzymał się na czymś, a na jej usta wpełzł chytry uśmiech. Podążyłam za jej wzrokiem. Konewka. No jasne, ale to oryginalne. Uniosła się i poleciała w stronę Rosalie. Kiedy zawisła nad głową Rosalie przechyliła się i woda wylała się na jej piękne długie loki. Wszyscy byli zdziwieni, ale i rozbawieni. Chad ledwo powstrzymywał się przed wybuchem śmiechu. Blondyna chciała się rzucić na moją siostrę, ale nad całą moją rodziną rozciągnęłam tarcze i blond laska tylko w nią uderzyła. Miałam ochotę się śmiać.
- Nikt nie ma prawa atakować mojej siostry oprócz mnie- syknęłam- rozumiesz?- Rosalie tylko spojrzała na mnie z żądzą mordu w oczach i uciekła do domu. Wszyscy patrzyli na mnie.
- Przepraszam za to- powiedziałam- naprawdę nie chciałam.
- Ależ nic się nie stało- powiedziała Esme- przejdzie jej. Uśmiechnęłam się do niej. Była bardzo wyrozumiała. Tak jak Serena.
Dess nie wytrzymała- Nie wiem jak wy ale ja wracam do domu- powiedziała, obróciła się i razem z Chadem udała się w stronę auta.
- Może my pojedziemy z nimi- zaproponował Ksawery- wiecie, żeby nie zrobiła niczego głupiego.
- Jasne jedźcie- powiedział James.
- Weźcie mój wóz- powiedziałam i rzuciłam kluczyki Ksaweremu- ja wrócę z rodzicami. Olivia i Ksawery pożegnali się i pojechali.
- Naprawdę przepraszamy za Destiny.- zaczęła Serena- jest taka odkąd wróciła dziś ze szkoły.
- Zupełnie jak Rose- odpowiedziała Esme. Wszyscy weszli do domu na zewnątrz zostałam tylko ja. Ja i Edward. Patrzyłam na swoje stopy. On podszedł i złapał mnie za rękę. To wspaniałe uczucie. Popatrzyłam mu w oczy. Uśmiechnął się i dotknął palcami mojego policzka.
- Nie przejmuj się tym co się stało- powiedział- Chodź zabieram cię na spacer- powiedział i splótł nasze palce razem. Nie zapomnę tego uczucia nigdy w życiu. Pozwoliłam pociągnąć się w stronę lasu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! JAK OBIECAŁAM NOTKA JUŻ JEST!!!!!!
Nie mogę uwierzyć w to, że od wczoraj było już tyle wejść !
Jestem wam bardzo wdzięczna!
do zobaczenia ;)
Pozdrawiam;** !