niedziela, 9 czerwca 2013

31. Zdrajczyni?!

Siemanko ludziska! Życzę miłego czytania :) Natalia (Taśka)
----------------------------------------------------------------------
Oczami Nathalie:

Jestem przyzwyczajona do stanu, w którym się znajduję. Często przez dłuższy czas jem ludzi, potem zwierzęta i tak w kółko. Więc mam całkiem sporo sił, bez problemu mogłam wybiec z piwnicy i iść za tym..., który nazywa się moim narzeczonym ale wcale się tak nie zachowuje. Kontaktuję parę minut, a już mnie ostro wkurzył. Takie zdolności ma tylko Damon.
- Możesz iść szybciej? Nie wlecz się! - powiedział ze złością
- Najwyraźniej nie mogę! - tak na marginesie, oczywiście, że mogłam. Szliśmy w stronę naszego pokoju, i nie żebym podsłuchiwała ale trudno było nie usłyszeć: „Z Damonem znamy się dlatego, że kiedyś z nim byłam. Teraz jestem z jego bratem Stefanem”.
- Więc ta laska to twoja była? Myślałam, że masz lepszy gust. - stwierdziłam jak zawsze sarkastycznie. Zdenerwował się.
- Jak tak na ciebie patrze to chyba jest z moim gustem gorzej. - Przesadziłeś kochanie. Nienawidzę być druga. Postanowiłam użyć swojego daru. No, czego się boisz? Skupiłam się. Był zmieszany. Ale wyraźnie można wyczuć, że boi się odrzucenia i też nie lubi być drugi. Pomyślałam, że koniecznie muszę poznać jego brata i dowiedzieć się co kierowało Eleną kiedy go wybrała. W sumie jak pomyśleć to nie trudno być lepszym od Damona. Postanowiłam uderzyć w jego słaby punkt:
- Wiesz ja jednak zmienię kierunek... Może pojadę do miasta? I poznam jakiegoś miłego chłopca. Rozkocham go w sobie i rzucę? - wpatrywał się we mnie. - Ach, będzie taki słaby i samotny jak ty kiedy Elena wybrała Stefana, musiałeś czuć się okropnie – z szerokim, złośliwym uśmiechem patrzyłam na to jaki staje się bezbronny. Z pewnością ruszyły go te słowa. Ale cóż taka jest prawda, każdy ma swoje słabości i chodzi o to, żeby ich nie ujawnić. - Ale... - kontynuowałam – ja mojemu 'wybrankowi' pomogę, bo na końcu go zabiję. Chyba nie będzie boleć tak jak twoje złamane serduszko – sarkazm jest piękny.
- Może lepiej już chodź, a nie prowadzisz jakieś głupie gierki – zacisnął szczękę.
- Ja urządzam głupie gierki!? - praktycznie krzyknęłam i rozłożyłam ręce w geście udawanego zaskoczenia. W sekundę znalazł się obok mnie, szarpnął za dłoń i powiedział przez zaciśnięte usta, robiąc pauzę po każdym słowie:
- Lepiej idź już do pokoju. - Próbowałam się uwolnić ale był naprawdę wściekły, spodobało mi się to i postanowiłam pobawić się z nim jeszcze trochę.
- Damon...
- Może ja zajmę się Nathalie? - przeszkodził mi Chad. A miałam taką ripostę... Jednak nie będę złościć się na Swan'a. Szkoda na to czasu, lepiej upajać się zagubieniem Damona.
- James chce z nią pogadać. Serio zajmę się nią. - zaproponował Chad i strącił rękę mojego 'uroczego' narzeczonego i pociągnął mnie w stronę gabinetu Jamesa.
- No, no Nathalie muszę powiedzieć, że nieźle radzisz sobie z Damonem – powiedział z uśmiechem. Lubię go. Lubię go kiedy nie jest w pobliżu jego dziewczyna. Przy niej staje się strasznym pantoflem.
- Zapamiętaj, przy mnie każdy facet chodzi jak szwajcarski zegarek – odpowiedziałam dumnie.
- Będzie z was udane małżeństwo – powiedział rozbawiony, jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak delikatnie używał sarkazmu. Muszę tego kiedyś spróbować.
- A wyobrażasz sobie przygotowania do ślubu!? Damon: Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że serwetki będą miały kolor turkusowy? I z tego powodu prawdo podobnie zamordujemy pół miasta. A problemy z muszką? Damon: Nie założę tej muszki, wolę krawat! Ja: Krawat? Chyba sobie żartujesz!? Zakładasz muszkę! Damon: Nie! Ja : Tak. I po drugiej połowie miasta. Normalnie absurd.
- A co będzie po ślubie? - zadał retoryczne pytanie, śmiejąc się.
- Obawiam się, że świat nie jest gotowy na nasz ślub – odparłam również się śmiejąc.
- Lubię twój czarny humor.
- Ja też.
- Ooo, jaka skromna - powiedział rozbawiony. I tak w miłej atmosferze doszliśmy do pokoju, który był naszym celem. Położyłam dłoń na klamkę i już miałam pociągnąć ją w dół kiedy ręka Chada znalazła się na mojej. Z poważną miną obiecał:
- Nie wiem co się stanie ale... zapamiętam cię taką jaką jesteś – i obdarzył mnie szeroki uśmiechem.
- To jest aż tak źle? Bez jaja ten staruch nic mi nie zrobi.
- Nathalie, słyszę cię – usłyszeliśmy ciepły głos, który wydobył się z pokoju.
- Powodzenia.
- Nie dzięki – pożegnaliśmy się uśmiechami. Może nawet kiedyś się zaprzyjaźnimy? Lubię wampiry z poczuciem humoru. Weszłam do dużego, mało jasnego pomieszczenia. Przy dużym biurku siedział James.
 - Cześć Staruszku – przywitałam się, siadając na sofie, która znajdowała się naprzeciw biurka. Właściwie to rozsiadłam się: lewą rękę położyłam na oparcie i założyłam nogę na nogę.
- Witaj Nath. Jak się czujesz?
- Świetnie. Dzięki, że pytasz. To o czym chciałeś pogadać? - zapytałam jakbym nie wiedziała o co chodzi.
  • - O Belli i o tym co robiłyście w Nowym Jorku.
    - No oczywiście. Tatuś martwi się o swoją małą córeczkę. Tylko James, Bells nie jest małą dziewczynką. Jak nikt wiem, że się o nią boisz ale daj 'se' siana – radziłam znudzona.
    - Nie mam prawa rozkazywać ci żywić się zwierzętami, choć wolałbym żebyś tak robiła to przynajmniej nie namawiaj do tego Belli – poprosił łagodnie.
    - To nie moja wina, jasne? Nie mówię żebym ją powstrzymywała ale też do niczego jej nie zmuszałam. To przez tego dupka – to dla mnie typowe, że zrzucam winę na innych ale tym razem to naprawdę nie moja wina.
    - Masz na myśli Edwarda?
    - No a kogo? - zapytałam jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie.
    - Mimo wszystko nadal podtrzymuję swoją prośbę.
    - Spoko – oboje wstaliśmy, kiedy byliśmy już obok drzwi powiedziałam – A teraz pozwolisz, że udam się poza wasze terytorium i skosztuję jakiegoś człeka – nie mogłam się powstrzymać i szeroko się uśmiechnęłam. James westchnął i jakby myślał: To cała nieznośna Nathali.
    - Żartowałam – uspokoiłam go i poklepałam po ramieniu. - Dziś zrobię dla ciebie wyjątek i zapoluję na zwierzątko.
    - Chyba mi nie powiesz, że aż tak źle jest żywić się zwierzęcą krwią? - dopytywał.
    - Nie jest aż tak źle ale lubię czasem zjeść człowieka dla odmiany.
    - No nie takie czasem – droczył się.
    - Ty tego nie zrozumiesz, masz takie dobre serce. Wiesz... moim skrytym marzeniem jest to żebyś mnie zaadoptował. Ja Nathalie, Lucy, Florence Waters chcę doświadczyć twej miłości, bo nigdy nie miałam prawdziwej rodziny – udawałam skruchę. Zaśmiał się i dodał:
    - Chyba nie ma tyle cierpliwości.

*** parę godzin później w salonie ***


Weszłam do salonu jako ostatnia. Byli już wszyscy: Swan'owie, Damon i Elena ze Stefanem. To tak zwany 'Wieczorek Zapoznawczy', żenada...
Tak jak wcześniej sobie obiecałam, postanowiłam poznać brata Damona. Zmierzałam ku nim, kiedy Stefan wstał i delikatnie uśmiechnął się do mnie. Z pewnością ten facet potrafi się zachować w porównaniu do...
- Witaj! Miło poznać moją przyszłą szwagierkę – podał mi dłoń.
- Cześć! Z tą szwagierką się nie rozpędzaj, zawsze mogę zmienić zdanie – uścisnęłam mu rękę i popatrzyłam na Damon, przewrócił oczami.
- Tak z moim bratem ciężko jest wytrzymać – już go lubię.
- No to mamy takie samo zdanie na ten temat. A tak na marginesie: Często na pierwszym spotkaniu wbijasz wampirom strzykawkę z werbeną?
- Nie, przepraszam – już miałam usiąść ale Elena stanęłam przed mną i najwyraźniej chciała się przywitać.
- Hej! - powiedziałam oschle ale ze złowieszczym uśmiechem. Ona natomiast odpowiedziała z wielką serdecznością.
- Miło cię poznać – nic nie odpowiedziałam. Obie usiadłyśmy i zaczęło się, prawdziwa katorga.... Może wszyscy chcą wysłuchiwać historii z życia Eleny i Stefan ale mnie to nudzi. Oparłam się łokciami o oparcia fotela i przyglądałam się uczestnikom spotkania.
Damon próbował udawać spokojnego ale na kilometr można wyczuć, że strasznie frustruje go ta wizyta. Nie mogę rozszyfrować jaki charakter ma jego spojrzenie na brata i jego byłą. Raczej nie jest w najlepszych stosunkach z rodzeństwem. Idźmy dalej... James i Serena. Jak zawsze życzliwi. Olivia i Destiny chyba polubiły nową koleżankę. Chad i Ksawery nie byli zbytnio przejęci gośćmi ale wyglądali nawet na zaciekawionych, czyli bez zmian. Ale dalej... prawdziwa czarna chmura – Bella. Była pochłonięta myślami, była smutna i troszkę przerażona. Pewnie musiała rozmawiać z Edziem. Na pewno z nią o tym pogadam. Tak nie może być żeby zamartwiała się przez jakiegoś faceta ale wydaje mi się, że sytuacja wygląda naprawdę źle.
  •         Westchnęłam, a chwilę po tym Elena zwróciła się do mnie:
    - Fajnie wiedzieć, że Damon ma cię przy sobie. Może ty na niego wpłyniesz i się zmieni.
    - Ej, ja tu jestem – powiedział, a mi puściły nerwy. Nie lubię dziewczyny i nie zamierzałam się z tym kryć.
    - Raczej nie liczyłabym na to. Jak już to będzie jeszcze gorszy. Poza tym ty Elizabeth
    - Elena, nazywa się Elena – przypomniał Stefan, chyba nie świadomy tego co zaraz powiem.
    - Nieważne. Masz niezły tupet, żeby brać się za obu braci – chciałam kontynuować ale wszyscy po kolei zaczęli mi przeszkadzać:
    - Uspokój się – upomniała mnie Serena.
    - Nie wiem dlaczego na wszystkich naskakujesz – wyżaliła się Olivia. Uważam, że to straszna histeryczka.
    - Wyluzujcie – poradził Ksawery. On z Chadem wydawali się najbardziej niewzruszeni całą sytuacją. Elena wyglądała na przejętą, Stefan ją pocieszał, zresztą Bella też. Cierpliwość Damon ubiegła końca.
    - Nathalie! - krzyknął.
    - Oczywiście teraz wszyscy będą się mnie czepiać za to, że powiedziałam prawdę.
    - Nic nie wiesz – powiedział Damon.
    - Ocho, zaczyna się – z zadowoleniem powiedział Chad. Rzuciłam mu groźne spojrzenie, uspokoił się.
    - Bawcie się dobrze – powiedziałam i wybiegłam na zewnątrz. Zdążyłam usłyszeć tylko ostre „Przepraszam za nią” ze strony Damona i „Ona taka jest” ze strony Belli, a przed chwilą była taka zajęta, rozmyślaniem. Mam ich wszystkich dość.

*** chwila później w lesie ***

Zapolowałabym na jakieś zwierzę ale odebrało mi apetyt przez tą awanturę. Nie wiem o co wszystkim chodzi? Powiedziałam prawdę. Laska lubi się bawić. Nie mam nic do tego i gdyby nie to, że wszyscy wkoło niej 'latają' to może nawet bym ją polubiła... Ale cóż nie lubię jak ktoś udaje słodką, niewinna dziewczynkę.
Damon jest dziwnie poruszony wizytą brata i Słodkiej. Jest strasznie rozdrażniony i dziwi mnie to, że nie odpowiada ciętymi ripostami.
Z rozmyślań wyciągnęły mnie czyjeś kroki. Pewnie Damon z tym swoim gadaniem, że przegięłam itd... albo Bella... Jakoś z żadnym z nich nie miałam ochoty rozmawiać. Ów osobnik stał już za mną. Odwróciłam się i sądzę, że chyba bym wolała jakby przyszedł Damon... Przede mną stał Alec.
W typowym dla siebie stroju – czarnym. Zazwyczaj nosi szaty tego koloru ale dziś miał idealnie skrojony garnitur.
I serio, jego się nie spodziewałam.
Stał w odległości 5 metrów i mi się przyglądał z tajemnicą w twarzy.
- Co ty tu robisz?
- Mogłabyś chociaż udawać, że się cieszysz na mój widok.
- Nie zamierzam, co ty tu robisz? - nigdy nie pozostawiam raz rzuconego pytania.
- Jestem tu aby sprawdzić jak się czujesz. Słyszałem o wycieczce do Nowego Jorku, twojej i Belli – jej imię wymówił oschle.
- Wieści szybko się rozchodzą – powiedziałam i przewróciłam oczami. Zanim spostrzegłam był już przy mnie i głaskał mój policzek.
- Miło cię widzieć, całą i zdrową – patrzyliśmy sobie prosto w oczy i przyznam wspomnienia wróciły. Ale Nathalie nigdy nie daje się tak łatwo.
- Lepiej weź tą rękę! - mówiąc to nie przesunęłam się ani o milimetr, on też nie.- Nie obchodzi mnie jaką szychą jesteś w Vollterze. Nie możesz tak sobie przychodzić i kleić się do mnie.
- Widzę, że nic się nie zmieniłaś. Nadal jesteś strasznie uparta.
- Jestem sobą. Stanowi to dla ciebie jakiś problem? - starałam się być bardzo ostra ale trudno było się skupić, kiedy posłał mi uśmiech. Kiedyś ( a może nie tylko kiedyś? ) to był mój ulubiony uśmiech, bo wiedziałam, że jest przeznaczony tylko dla mnie. Ale.. teraz pewnie obdarza go każda napotkaną wampirzyce. Otrzeźwiałam i zmieniłam temat. Alec wziął rękę ale nadal stał dość blisko – między nami było pół metra odległości.
- Dziękuję za gratulację z okazji zaręczyn, a co do zaproszenia do zastanawiam się czy ci je przysłać – powiedziałam nonszalancko i tym samy zmyłam mu uśmiech z twarzy. Jeden zero dla mnie. Z poważną mina powiedział:
- Twój narzeczony – ostatnie słowo wypowiadał z wyraźnym odrzuceniem. - mógłby się bardziej postarać i zorganizować zaręczyny godne damy. - no tak. Alec i te jego maniery... Czasem to wkurza.
- Pewnie ty zrobiłbyś to lepiej?– zripostowałam.
- Pewnie tak ale może kiedyś będę miał okazję ci się oświadczyć? - znów się uśmiechał, tym razem złowieszczo. No, tak. Zapomniałam, że mam do czynienia z równym sobie przeciwnikiem. Może z tym 'równym' przesadziłam ale zasługuje na miano 'Dobrego Przeciwnika'. Pożałowałam pytania ale to jeszcze nie koniec.
- Może zaręczyny nie były stylowe, wystawne... ale przecież najważniejsza jest miłość – to był cios poniżej pasa.
- Tak – odpowiedział, tłumiąc westchnienie. Cała ta oprawka ' Panującego nad emocjami Alec'a ' opadła. Widziałam, że nie stara się ukrywać emocji, patrzył na mnie taki... bezbronny, pokonany przez słabości (szczerze? Ostatnio ma dość facetów pokonanych przez słabości). Głośno wciągnął powietrze, lekko przechylił głowę w lewo, jakby chciał mi się lepiej przyjrzeć. Przed oczami mignął mi jego lekki uśmiech i zanim się spostrzegłam to już się całowaliśmy.
  • Nie miałam zamiaru tego przerywać. Po co? Skoro on zaczął....Ale tak naprawdę, nie chciałam tego przerywać...


Oczami Edwarda:

Nie mogę uwierzyć, że tak to się skończyło. Chodzę teraz po lesie w typowym dla ludzi tempie i rozmyślam o Belli...
Ale co ja widzę!? Nathalie z.... Jak mogłem ich nie usłyszeć!? No, tak byłem zbyt pochłonięty Bellą... Co ta dziewczyna wyrabia? Stałem i wpatrywałem się w to co dzieje się na polanie.
Oczami Nathalie:

Całowaliśmy się przez chyba spory kawałek czasu, po czym oderwał się ode mnie ale nadal twarz miał kilka centymetrów od mojej.
- Więc chyba mogę uznać, że jednak trochę cieszysz się na mój widok? - zapytał zadowolony. Miałam zaprzeczyć ale coś było nie tak. Przez to, że byliśmy zajęci nie zauważyliśmy, że ktoś na obserwuje. Alec też się zorientował, bo już go nie było. Na pożegnanie posłał mi ciepłe spojrzenie.

Oczami Edwarda:
Czy ona jest zdrajczynią? Może jest szpiegiem Vollturii? Nigdy nie wchodziłem do jej głowy, bo niby po co? Szczerze to nawet pilnowałem się żeby czasem nie usłyszeć za wielu myśli jej i Damona. Właśnie. Przecież ma narzeczonego. Więc i tak jest zdrajczyniom.

Oczami Nathalie:
Odwróciłam się i zobaczyłam Dupka, chyba na imię mu Edward....?
- Co to miało być? - krzyknął.
- Mmmm, co? Myślałam, ze wiesz... i, że ty z Bellą też się czasem całowaliście.
- Nie udawaj głupiej – przewrócił oczami.- Zacznijmy od tego, że masz narzeczonego, a poza tym podejrzewam cię o zdradę Swan'ów. Jesteś szpiegiem Vollturi?
- Śmieszny jesteś z tą twoją nieporadnością – wybuchłam głośnym śmiechem. - Ale nie, nie jestem ich szpiegiem i nie, nie zdradzam Swan'ów.
  • -Nie wierzę ci – po tych słowach skupił się. Czyli, że chciał wejść do mojej głowy. Nie chciałam tego więc odparłam jego atak. Tym obrotem sprawy był wyraźnie niezadowolony.
  • - Oszczędź sobie te żałosne próby przeczytania moich myśli – złośliwie się uśmiechałam.
  • - Powiem wszystkim.
  • - Och, jestem tym faktem przerażona – udawałam przerażenie. - Daj spokój z pewnością pamiętasz nasze zacne spotkanie w lesie kiedy to Edward zjadł sobie człowieka – mówiłam to jakbym opowiadała wesołą historie dziecku.- Szkoda by było gdyby ktoś przez przypadek powiedział wszystkim o tej sytuacji.... Ale kto by mógł zrobić takie świństwo? - zapytałam uniesionym głosem. Patrzył się na mnie z niedowierzaniem. - Pomyślmy... - w geście zamyślenia potarłam brodę kciukiem i placem wskazującym. - Czekaj już wiem! Ja – spuścił głowę. Wiedziałam, że kiedyś przyda mi się taki haczyk na niego.
    - To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nie masz dobrych intencji.
  • - Oj, a ty miałeś dobre intencje jak zabijałeś ta dziewczynę? A jak zdradzałeś Bellę?
    - Nie zdradziłem Belli! - krzyknął.
    - Widzisz nie wierzę ci, Bella też niezbyt ale ja jestem 'Człowiek Małej Wiary' i uważam, że winny się tłumaczy – wzięłam oddech i kontynuowałam znudzoną – po prostu nie zaprzątaj sobie tym zdarzeniem głowy, dobra? - uniosłam brew, a kolega 'Nie ze mną takie numery' nie poddawał się:
    - Będę cię obserwował.
    - Nie wątpię – pokręciłam głową, puściłam mu oczko i udałam się w drogę powrotną do domu z przekonaniem, że nic nikomu nie powie. Co najmniej na razie...


***
Kiedy wracałam przed domem zobaczyłam Bellę. Siedział sama na schodach pogrążona w smutku, wzniosłam oczy ku niebu i w myślach powiedziałam: „Czemu nawet dla mnie ten świat staje się skomplikowany?”. Westchnęłam i usiadłam obok niej, Spojrzała na mnie, a ja ją przytuliłam. Słowa były zbędne. I tak by mnie nie posłuchała, że znajdzie swojego jedynego, czy, że wszystko się ułoży. Sama też nie lubiłam określeń typu: wszystko będzie dobrze.
Siedziałyśmy tak ok. 15 minut po czym wstałam i udałam się do pokoju. Nie do swojej sypialni, bo tam spotkałabym Damona. Kiedy byłam już na górze oczywiście za rogu musiał wyjść on... ale powiedziałam tylko:
     -Nie rozmawiajmy, dobra? I tak nie dojdziemy do porozumienia – nie czekałam na odpowiedź. Przeszłam obok niego i udałam się do pierwszego, lepszego, wolnego pokoju. Z jedna myślą w głowie: to był dzień pełen wrażeń.

  -----------------------------------------------------------------


I jak wam się podoba? Podobnie jak Madzia proszę o komentarze ;)

Taśka

Alice:  Nie wiem jak wam, ale mnie rozdział Taśki powalił na kolana ;)

12 komentarzy:

  1. Taśka.! I <3 You.!!!!
    To jest wielkie arcydzieło.!
    Nie na darmo jesteś Ekspertem od: Damona, Nathalie i Aleca ;)

    P.S Mówiłaś, że nie potrafisz pisać romantycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem romantyczna ale staram się żeby to jakoś wyglądało ;)

      Taśka

      Usuń
    2. I cieszę się, że Ci się podoba :*

      Taśka

      Usuń
  2. Rozdział jest świetny, ale szkoda, że Nathalie zdradziła Damona. Nie jestem po jego stronie, co to, to nie! Ale Alec moim zdaniem jest jeszcze gorszy... Po prostu mi sie to nie podoba.
    Mam nadzieję, że Edek pogodzi się z Bellą i wszystko sobie wytłumaczą.
    Przypływu weny i dobrej pogody!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Madzią mamy już plan co zrobić z trójką: Alec, Nathali i Damon. Nie będę zdradzać szczegółów ale powiem tylko, że sprawy mogą nabrać niespodziewanego obrotu :)

      Taśka

      Usuń
  3. OMG!!Wy dziewczyny to dopiero macie pomysły!!Rozdział jest świetny! !!!!! :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) XD Cudowny rozdział po prostu!!!! JESTEM BARDZO CIEKAW CO BĘDZIE Z TYM TRÓJKĄCIKIEM- A.-N.-D.-;P???? OBY EDEK SIĘ Z BELLĄ POGODZIŁ:)
    Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ?? Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe opowiadanie :) Zapraszam do siebie renesmeecullen-5czescsagi.blog.pl :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    Ania

    PS Taka mała rada - powinnaś zrobić coś z tymi kropkami w dialogach ;) Nie wiem od czego to zależy, ale tak po prostu będzie estetyczniej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podejmę się wytłumaczenia Ci własnymi słowami o co biega z tymi kropkami ale wspomogę się internetem. '' Po zakończeniu wypowiedzi bohatera nie stawiamy kropki, gdy to, co jest dalej, bezpośrednio wiąże się z wypowiedzią, a tekst dalej zaczynamy z małej litery; przykład:
      - Witaj – powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
      - Nie dotykaj tego – usłyszało dziecko, gdy wyciągało rękę po nóż.''

      Mam nadzieję, że już wiesz o co tu chodzi ale znalazlam kilka błędów więc dzięki za uwagę ;)

      Taśka

      Usuń
    2. Nie, nie. Nie o to mi chodzi ;P Skopiuję kilka z nich:

      - Śmieszny jesteś z tą twoją nieporadnością – wybuchłam głośnym śmiechem. - Ale nie, nie jestem ich szpiegiem i nie, nie zdradzam Swan'ów.
      -Nie wierzę ci – po tych słowach skupił się. Czyli, że chciał wejść do mojej głowy. Nie chciałam tego więc odparłam jego atak. Tym obrotem sprawy był wyraźnie niezadowolony.
      - Oszczędź sobie te żałosne próby przeczytania moich myśli – złośliwie się uśmiechałam.

      Hmmm... nie wiem dlaczego tutaj tego nie widać, ale chodzi mi o to, że przed " - Nie wierzę ci" lub przed " - Oszczędź sobie" jest taka kropka, jakbyś robiła kropkowe podpunkty ;P Ona jest bezpośrednio przed myślnikiem zaczynającym wypowiedź. Możliwe, że ty tego nie widzisz, ale spróbuj wejść na bloga nie logując się.
      Mam nadzieję, że rozumiesz. Nie żeby mi to przeszkadzało, po prostu taka rada - żeby twój blog był jeszcze lepszy ;)
      Pozdrawiam
      Ania

      Usuń
    3. Tak tak wiem o co ci chodzi. Przez przypadek włączyłam jakąś funkcje i później nie mogłam usunąć tych kropek, ale już jest dobrze :)

      Usuń
  5. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny nie wiem co powiedzieć Ana

    OdpowiedzUsuń