wtorek, 2 lipca 2013

33. Wracamy do punktu wyjścia

Zapraszam do czytania ;)

---------------------------------------------------

Oczami Edwarda

   - Jak to wyjechali?!- odezwało się kilka głosów naraz. Nie wiedziałem co mam im powiedzieć. Podbiegła do mnie Alice i chwyciła za ramiona.
   - Mów co wiesz!- prawie krzyknęła. Zebrałem resztę sił, która mi została, aby jej odpowiedzieć.
   -Poszedłem do nich, bo chciałem z Nią porozmawiać- nie miałem siły wymówić jej imienia. Alice zabrała swoje ręce i usiadła koło Jaspera.- Kiedy tam dotarłem dom był otwarty, samochodów nie było, a dom był... pusty.- wyszeptałem ostatnie słowo. Zamilkłem na dłuższy czas, by po chwili usłyszeć pisk Alice.
   - Nie... nie mogła mi tego zrobić- pisnęła i wyciągnęła swój telefon. Zaczęła w nim czegoś gorączkowo szukać,kiedy znalazła to co chciała przystawiła telefon do ucha i czekała.- Olivia odbierz do jasnej cholery- mówiła do siebie po cichu, a oczy wszystkich w salonie zwrócone były w jej stronę.- Nie odbiera- powiedziała i rzuciła telefonem o ścianę. Roztrzaskał się na drobne kawałeczki, nie było co zbierać. Z westchnieniem usiadła obok Jaspera, a ten przytulił ją.
    - Tak bez pożegnania?- spytała retoryczne Esme. Oparła się o ramię Carlisl'a. W pokoju zapadła cisza, którą oczywiście musiał przerwać... Emmet.
    - Ja to bym ich zaczął szukać- wypalił. Wszyscy na niego spojrzeli z miną " z kim my żyjemy".
    - Głupi jesteś- stwierdziła Alice. Ja wstałem cicho i poszedłem do swojego pokoju. Chciałem w spokoju pomyśleć, jak mam Ją znaleźć.


Oczami Belli

 Po długiej podróży dotarliśmy do Włoch. Teraz jesteśmy w drodze na zamek. Całą podróż starałam się nie myśleć o tym co się dzieje  Forks. Chce o tym koszmarze zapomnieć. Ciekawiło mnie jedynie to czy Oni już wiedzą, że nas nie ma.
    Siedzimy właśnie w BMW , które przysłał po Nas Aro. Nasze samochody sprowadzą za parę dni. Reszta naszych rzeczy jedzie za nami w czarnych busach. Wyglądamy jakbyśmy meli eskortę, a carne BMW wiozło ważne szychy.
    Nagle rozdzwonił się telefon Olivii. Zaczęła go pośpiesznie szukać w swojej torebce. Kiedy go w końcu znalazła i spojrzała na wyświetlacz jej oczy zrobiły się duże jak spodki.
   - Alice- powiedziała patrząc na mnie jakby się bała, że się na nią rzucę.
   - Olivia nie mogę Ci zabronić kontaktu z przyjaciółką.- Olivia spojrzała na mnie, na telefon, znowu na mnie i na telefon i wrzuciła go do torebki.
   - Moja siostra jest ważniejsza.- powiedziała i chwyciła mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
   - Jakie to sweet!- pisną Chad jak dziewczyna. Wszyscy zaczęliśmy się z niego śmiać. To był chyba mój pierwszy szczery uśmiech od czasu kiedy wróciłam z Nowego Jorku.
    Ach! Nowy Jork! Pamiętam jak razem na Nathalie świetnie się tam bawiłyśmy, zero ograniczeń, zero zahamowań. Mogłyśmy być tym kim jesteśmy. Nie musiałyśmy udawać, ani kryć się w świetle dnia. Byłyśmy wolne.
     Pamiętam smak ludzkiej krwi. Tęsknie za tym słodkim smakiem, rozpływającym się po moim suchym i spragnionym gardle.
     Nagle  mojej głowie pojawiła się pewna myśl...Przecież Vollturi żywią się ludzką krwią, a ja nie mam problemu z opanowaniem swoich żądzy. Bez problemy będę mogła żywić się ludźmi i zwierzętami. A mówiąc ludzi mam na myśli mężczyzn. Nigdy nie skrzywdzę kobiety, dziecka, ani mężczyzny który ma rodzinę, ale resztę zabijam bez skrupułów.
     Muszę powiedzieć o swoim postanowieniu rodzinie, nim dojedziemy do siedziby Vollturi. Boję się trochę ich reakcji, ale cóż to moje życie i ja ustawiam je jak chce.
     - Wiecie kochani, kiedy będziemy już w Vollterze...- zaczęłam ostrożnie czekając na ich reakcje-...chciałabym przejść na "ludzką" dietę.- powiedziałam twardo. Super! Ani razu głos mi nie zadrżał, ani nie chciało mi się płakać. Wyłączyłam swoje człowieczeństwo. Patrzyłam twardo na moich bliskich. Na ich twarzach malowało się zdziwienie i strach. Spojrzeli po sobie i w końcu odezwała się Serena.
      - Nikt ci nie może tego zabronić- powiedziała spokojnie czym mnie nieco zdziwiła- Pytanie tylko czy sobie poradzisz i nie wpadniesz w 'szał'?- zapytała z troską.
      - Nie martw się. Poradzę sobie- uśmiechnęłam się do niej. Resztę drogi do zamku przebyliśmy w ciszy. Parę razy zadzwonił jeszcze telefon Olivii i Sereny, ale to wszystko. Każda zawsze odrzucała połączenie. Wiedziałam, że robiły to dla mnie i było mi za to wstyd.
       Po 15min drogi, samochód stanął  przed wielką bramą. Czekaliśmy chwilę, aż przyszedł jeden z Vollturich, a mianowicie Alec. Otworzył nam uprzejmie bramę i kazał kierować się do podziemnego garażu. Stało w nim wiele najdroższych samochodów i motorów świata. Już wiedziałam, że razem z Ksawerym nie będziemy się nudzić. Co jak co, może i Vollturi są wiekowi, ale idą z duchem czasu.
       Zaparkowaliśmy, wysiedliśmy z samochodu i windą udaliśmy się na pierwsze piętro.
       - I znów tu jesteśmy- powiedziała z niesmakiem Destiny.
       - Tym razem dobrowolnie, więc powinno być lepiej- próbowała pocieszyć ją Olivia. Dess jedynie spojrzała na nią sceptycznie, a Olivia wzruszyła ramionami.
       Nagle winda się zatrzymała, i drzwi rozsunęły się. Ukazała nam się postać...Jane.
       - Aro Was oczekuje- oznajmiła- Za mną- powiedziała, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę Sali Tronowej. Olivia wzniosła oczy ku niebu, Ksawery stłumił śmiech.
        Idąc za Jane rozglądałam się po całym zamku, chciałam zobaczyć ile się tu zmieniło. Stwierdzam, że nic.
        Po paru minutach drogi stanęliśmy przed ogromnymi drzwiami, przez które ja wchodziłam parę miesięcy temu. Jane pchnęła je, a naszym oczom ukazało się grono wampirów stojących pod ścianą. Na samym przodzie stała Wielka Trójca. Szliśmy spokojnie czując na sobie spojrzenia tych wszystkich wampirów.
         - Siostro! Jak miło Was widzieć!- wykrzykną wychodząc nam na przeciw. Ach jakie to serdeczne powitanie.
         - Witaj bracie- powiedziała uprzejmie Serena.
         - Widzisz moja Droga Bello- zaczął z uśmiechem patrząc na mnie- Jednak do Nas wróciłaś.
         - Zrobiłam to z własnej woli, nikt mi nic nie proponował- odparowałam.
         - Niemniej cieszę się, że zdecydowaliście się dołączyć do Naszych szeregów- tym razem zwrócił się do Nas wszystkich.
         - Tylko na naszych warunkach- zaznaczyła Serena.
        - Oczywiście- uśmiechną się Aro- Przejdźmy do mojego gabinetu i tam omówimy wszystkie sprawy- zwrócił się do Sereny i Jamesa. Też  chciałam tam iść, ale uznałam, że nie będę tam potrzebna. Wiedziałam, że 'rodzice' zrobią wszystko by było nam jak najlepiej. Serena uśmiechnęła się do nas ciepło i razem z Jamesem ruszyła w kierunku drzwi, które wskazywał Aro.
        - Bello, byłaś tu niedawno wiesz gdzie co jest. Zaprowadź swoje rodzeństwo do pokoi, a Heidi przyniesie wam szaty i herb, który musicie nosić na zamku- teraz zwrócił się do mnie.
        - Oczywiście... Panie- to 'Panie' ciężko przeszło mi przez gardło, ale wyraźnie go tym uszczęśliwiłam. Nie czekałam na jego odpowiedź, tylko odwróciłam się na pięcie i kazałam swojemu rodzeństwu iść za mną. Ze zdziwionymi minami poszli za mną. Wampiry będące w sali przypatrywali się tej scenie z wyraźnym zaciekawieniem, ja jednak nie zwracałam na nich uwagi tylko prowadziłam moje rodzeństwo do wyjścia.
   Kiedy znaleźliśmy się za drzwiami odetchnęliśmy z ulgą.
         - Od kiedy to jesteś taka grzeczna dla naszego "wujaszka"- cieszył się Chad kiedy szliśmy w kierunku skrzydła, w którym znajdowały się sypialnie.
         - Jakbyś nie zauważył mieszkałam tu przez ostatnie dziesięć lat, więc nauczyli mnie odrobiny szacunku do Nich.
         - Wow. Bella miła dla Ara?- zapytał retorycznie Ksawery- Świat schodzi na psy- westchną. Zaczęliśmy się śmiać na cały korytarz, nie przestaliśmy nawet kiedy znaleźliśmy się pod sypialnią Dess i Chada. Była naprawdę piękna, cała czarno- biała. Weszli do niej śmiejąc się i czule obejmując. Nie chce wiedzieć co będą tam robić, więc zostawiliśmy ich samych. Dalej znajdowała się sypialnia Olivii i Ksawerego. Ich sypialnia była chyba jeszcze ładniejsza od Dess i Chada. Była praktycznie cała drewniana . Ich też zostawiłam samych by nacieszyli się sobą. Ja szybko nie chcąc im przerywać pobiegłam do swojej sypialni, w której mieszkałam przez dziesięć lat. Widać było, że nikt tam nie wchodził. Wszystko zastałam tak jak to zostawiłam. Położyłam się na łóżku chcąc troszeczkę odpocząć i pomyśleć.
    Po kliku minutach lub godzinach do mojego pokoju ktoś cicho zapukał. Podniosłam się z łóżka i przetarłam oczy rękami.
          - Proszę- powiedziałam. Drzwi uchyliły się, a w nich moja... Heidi! Rzuciła się mi na szyję.
          - Bello jak się cieszę, że cię widzę!- pisnęła mi do ucha.
          - Ja też się cieszę- powiedziałam puszczając ją.
          - Przyniosłam ci szatę i herb- powiedziała i rzuciła wszytko na łóżko.- Dobra mów co się stało- powiedziała siadając na łóżku.
          - Ale o co ci chodzi?- zapytałam siadając obok niej. Spojrzała na mnie sceptycznie.
          - Ty nigdy dobrowolnie byś tu nie przyjechała- zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam.- Dobra. Koniec tego śmiechu. Gadaj.- westchnęłam, ale zaczęłam jej wszystko opowiadać. Jej oczy robiły się wielkie jak spodki, lub czasem rzuciła jakąś kąśliwą uwagę. Kiedy skończyłam ona oczywiście musiała to podsumować:
          - Ale z niego skurwysyn
          - Nie chcę go już widzieć, a tym bardziej z nim być.
          - Tak. Ciesz, że ci się nie oświadczył.
          - Taaa...- nagle coś mi się przypomniało. Przecież Serena i James chcieli odnowić swoje śluby, ale przez moją ucieczkę i późniejsze zdarzenia nikt nie miał na to głowy.
          - Oho. Bella coś rozkminia- zaśmiała się- Mówi mi zaraz co też się w twojej zacnej główce narodziło?- zapytała.
          - Wiesz zanim zwiałam z domu i zanim tu przyjechaliśmy Serena i James chcieli odnowić swoje śluby, ale przez mój wybryk niestety nie zostało to zrealizowane- powiedziałam.
           - Tym lepiej- ucieszyła się- Zorganizujemy wszystko tutaj. Zrobimy taką imprę, że cała Volltera nas usłyszy- zaśmiała się i szturchnęła mnie w ramie- Zwołuj tu Swanów Juniorów, a ja pogadam z Arem. Przyjęcie będzie, że mucha nie siada- puściła mi oczko i wyleciała z pokoju.
         Wstałam z łóżka i poszłam po mój telefon, który leżał na stoliku. Byłam zbyt leniwa by ich wołać więc wysłałam sms-y.
          Po pięciu minutach byli w moim pokoju.
          - Co więc Heidi zaangażowała się uroczystości rodzinne?- zapytał z powątpiewaniem Chad. Uwalił się na moje łóżko, a ręce założył za głowę. Reszta rozsiadła się na fotelach.
          - W tym zamku nie ma wielu rozrywek, więc chwytam się wszystkiego co sprawi mi frajdę- usłyszeliśmy głos dochodzący z drzwi. Stała w nich Heidi.- Witaj rodzinko Swan- rozłożyła ramiona jakby chciała nas wszystkich objąć- Tyle lat się nie widzieliśmy- zaśmiała się i weszła do pokoju.
          - Cześć Heidi- powiedzieli wszyscy.
          - Co u Ciebie?- zapytał Ksawery
          - A wszystko dokładnie tak jak było osiemdziesiąt lat temu- uśmiechnęła się i opadła na łóżko obok Chada.- A wracając do sprawy- Pytałam Ara czy możemy zorganizować to przyjęcie. Powiedział, że może się odbyć choćby zaraz- uśmiechnęła się- Poprosiłam go o dyskrecję, więc Serena ani James się na razie nie dowiedzą. Mamy pełne pole do popisu.
           - Super- pisnęła Olivia- Kiedy wszystko będzie już gotowe powiemy Serenie, że jedziemy po suknie na jakiś tam bal, a na prawdę pojedziemy z nią po suknie dla niej!- krzyknęła- Heidi jesteś geniuszem.
           - Wiem- przyznała nieskromnie.
           - Dobra, ale co my mamy z tym wspólnego?- zapytali równo chłopcy.
           - Ktoś musi nam nosić to co będziemy kupować- powiedziała Destiny głaszcząc Chada po włosach. Chłopcy jęknęli głośno.
           - Nie martwcie się, będziecie mieli Aleca do pomocy- pocieszyła ich Heidi. Wzięłyśmy notatnik i zaczęłyśmy przydzielać zadania. Już wiem, że nie będę się nudzić przez parę tygodni.



-----------------------------------------------------------

Jak wam się podobało.?
Czekam na komentarze :)

Słuchajcie jest sprawa. W niedziele wyjeżdżam na wakacje i nie będzie mnie przez 10 dni, a co za sobą idzie nie będzie też nowych notek :( Ale nie martwcie się, biorę mój magiczny zeszyt i postaram się w nim napisać nową notkę, a może i dwie :D

Druga sprawa jest taka. Ostatnio wpłynęły słowa krytyki, chciałabym znać waszą opinie na temat błędów, które pojawiają się w historii. Czy one bardzo rzucają się w oczy? Czy zdania są źle formowane?
    Jestem tego ciekawa, jeśli będzie wpływać więcej takich komentarzy będę musiała zawiesić bloga na okres wakacyjny.

A do cb droga Senerissa.
Chciałam ci powiedzieć, że niektórzy się z tobą nie zgadzają. Spójrz na odp przy swoich komach ;)

6 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo fajny ale mam nadzieję że w następnych notkach Bella i Edward jakoś wyjaśnią sobie tą zdradę jeśli w ogóle jakaś była. Trochę dziwnie mi się czyta notki/blogi w których oni nie są razem ale powodzenia w pisaniu

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka All:) Jak zawsze rozdział bomba:) OMG!!!!!! Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D Nie trzymaj mnie w niepewności :) :)) BO zawsze czekam z niecierpliwością na rozdziały, co jest skutkiem wchodzenia pięć razy dziennie :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ! Ahoj -Więc strzałka gitara buźka pa nara ! ☺

    ps. Jak zawiesisz bloga przez tą Senerisse to cie znajdę nawet na końcu świata i cie obedrę ze skóry ;p;p
    Od ponad roku czytam różnego typu blogi i po raz pierwszy się z NIĄ spotykam u ciebie, ma swoją krytykę- niech ma, Jej sprawa:(- MY wiemy swoje i doceniamy to co piszesz-JA osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem każdego rozdziału:).
    Każdemu z nas zdarzają się błędy w pisaniu różnego typy tekstów -interpunkcyjne, stylistyczne oraz ortograficzne, jesteśmy po prostu Ludźmi- nikt z nas nie jest doskonały, każdy popełnia błędy - Ja nawet dziś znalazłam kilka błędów w swojej pracy licencjackiej,którą mam bronić za 8 dni:).
    Pisuję dużo, czytam jeszcze więcej a nadal zdażają MI się błędy , których jako osoba się nie mam zamiaru wstydzić!!!!! Zawsze można poprawić i ulepszyć, a krytyka powinna być taktowna gdyż bardzo często się zdarza, iż takie krytyki, które przedstawia Senerissa niszczą- młody potencjał i zapał do dalszej twórczości i rozwoju własnych umiejętności.
    Senerissa jeśli nie jesteś polonistką lub nauczycielem to wyluzuj i zamiast studzić czyjś zapał do pisania lepiej wspieraj - poproś o meila lub gg i tam dawaj rad jeśli masz do tego takie kwalifikacje.

    Kurka ale się zdenerwowałam do tego jak się rozpisałam - Szok ;p.

    ps2. Dla mnie kochana All blog jest mega zajebisty:)(sorki za wulgaryzmy ;p) pisz dalej, bo ja naprawdę padnę na zawał albo cię znajdę i utopimy się razem heheheheh ;p;p
    Pozdrawiam Serdecznie i ściskam życząc Ci kochana udanych wakacji:) i bardzo dużo weny w pisaniu nowych notek:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Od dawna czytam twojego bloga i muszę przyznać, że cholernie mi się podoba! Zapraszam do siebie na Cullen-vs-swan-blogspot.com i ksiezniczki-wampirow.blogspot.com
    Notka jak zawsze zajebista ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do Libster blog Awards i Versatile Blogger Awards. Szczegóły u mnie na blogu http://inna-historia-zmierzchu.blogspot.com

      Usuń
  5. Świetny blog i nie przejmuj się kilkoma słowami krytyki ważne ze masz swoją gamę fanów i nie zawieszka bo chociażby ze względu na nich jak i na mnie jako twoja Nowa fanka zabrania ci pozdrowionka i życzę weny Ana

    OdpowiedzUsuń