Rozdział 3
Szybko wbiegłam do domu i tak samo szybko zorientowałam
się, że w dalszym ciągu nikogo nie ma. Muszę ich wszystkich ściągnąć do domu
najszybciej jak się da. Szybko wysłałam wiadomości do Ksawerego i Destiny, a do
Jamesa i Sereny wykonałam szybkie telefony nie wyjaśniając nawet o co chodzi.
Serena była wyraźnie zdenerwowana moim nagłym telefonem i szybkością z jaką
wyrzucałam z siebie słowa, ale to nasza mama, a mamy zawsze się martwią (nawet
jeśli jej dzieci potrafią zabijać).
W oczekiwaniu na członków mojej rodziny, nerwowo
przechadzałam się po salonie, a stukot moich obcasów echem, odbijał się do
ścian. W mojej głowie krążyło milion myśli na minutę. Obiecaliśmy sobie
kilkanaście wieków temu, że nie będziemy utrzymywać kontaktów z innymi
wampirami, kiedy uciekniemy. To dla nas bardzo niebezpieczne. Jeśli Aro dowie
się gdzie jesteśmy, nie pożyjemy długo.
Moje rozmyślania przerwało przybycie Chada i
Ksawerego. Weszli przez drzwi obejmując
się jak bracia i śmiejąc serdecznie.
- I jak poszło zwiedzanie miasteczka?- zapytałam
- Jedno wielkie gówno- odpowiedział Chad rozwalając się
na kanapie
- Potwierdzam- dodał Ksawery idąc w ślady Chada- Jedno
kino, trzy restauracje, kilka sklepów z ciuchami, biblioteka, księgarnia, komisariat
policji i jeden market- wyliczał na palcach- Coś czuję, że będziemy się tu
świetnie bawić- przejechał dłońmi po twarzy.
- I ten dreszczyk emocji- zaśmiał się Chad- Ale co to za
ważna sprawa, która kazała Ci przerwać nasze braterskie chwile zacieśniania
więzi i wrócić do domu?
- Poczekajmy na wszystkich- odpowiedziałam spokojniej
ignorując jego głupawe poczucie humoru, ale przynajmniej się nie nudzimy.
- Po prostu powiedz, że za nami tęskniłaś
Pokazałam mu środkowy palec.
Zaraz potem usłyszeliśmy wjazd samochodu na podjazd i
minutę później do salonu wkroczyła Serena. Minę miała zatroskaną.
- Bello! Co się dzieje?- od razu zapytała
- Poczekajmy na dziewczyny i Jamesa, nie chcę dwa razy
powtarzać- uspokajałam.
- Czy to jest coś poważnego?- nie dawała za wygraną
- Nie wiem , ale myślę, że tak- to spotęgowało jeszcze
bardziej strach w jej oczach- Tylko się nie denerwuj
- Jak mam się nie
denerwować? Każesz mi szybko wracać do domu, nie mówisz mi co się dzieje i
oczekujesz, że będę spokojna?!- wyliczała
- Tak- odpowiedziałam
- Przysięgam, że kiedyś wpędzicie mnie do grobu-
westchnęła i usiadła stoliku kawowym. Zdjęła z szyi chustę i zrzuciła z ramion
szary płaszcz.
- Nie martw się mamo jesteś na nas skazana przez
najbliższą wieczność- skomentował Chad. Posłała mu w odpowiedzi ciepły uśmiech.
- Mam taką nadzieje
W tym momencie pod dom podjechał olejny samochód, tym
razem był to James, ale nie sam. Razem z nim przyjechały moje siostry- Olivia i
Destiny.
- Co to za ważna sprawa, która kazała Ci wyciągnąć nas z
kina?- rzuciła Olivia
- A mnie z kancelarii?- dodał James .
Zachęciłam ich gestem, aby usiedli. Kiedy już wszyscy
zajęli miejsca, a ich uwaga była całkowicie skupiona na mnie, wzięłam głęboki
oddech i zaczęłam mówić.
- Kiedy wybieraliśmy Forks na nasz nowy dom zwracaliśmy
uwagę na to co zawsze- zaczęłam. Moi bliscy byli zbici z tropu- No wiecie, czy
słońce tu często nie zagląda, czy miasteczko jest względnie mała i co
najważniejsze z daleka od Volltery…
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że nas znaleźli?!- przerwała
mi Destiny, była przerażona, jej oczy zrobiły się wielkie. Chad od razu chwycił
ją za rękę, i przyciągnął do siebie i objął ramieniem.
- Nie, nie!- zaoponowałam od razu- Nic z tych rzeczy. Po
prostu chciałam zwrócić uwagę na to, że nigdy nie sprawdzaliśmy terenu pod
względem tego, czy nie mieszkają na nim inne istoty nadnaturalne- wszyscy
popatrzyli po sobie i dopiero po chwili głos zabrał James.
- Chcesz powiedzieć, że w Forks…
- Mieszkają inne wampiry- dokończyłam.
- Ale skąd o tym wiesz?- zapytała Olivia
- Spotkałam dzisiaj w lesie cały klan. Też jest ich
siedmioro. Mieszkają jakieś kilkanaście mil od nas za miastem.
W pokoju zapadła grobowa cisza. Nikt nie wiedział co ma
powiedzieć.
- Rozmawiałaś z nimi?
- Tak, kilka minut. Nie wydają się wrogo nastawieni, ale
to mogą być tylko pozory.
- Zadawali pytana?- chciał wiedzieć James
- Tak. Szczególnie interesowało ich czemu o nas nie
słyszeli, bo przecież jesteśmy tak dużą rodziną, ale gładko z tego wybrnęłam-
westchnęłam- A i jeszcze jedno- przypomniałam- Carlisle nalegał aby się
spotkać. Mają wpaść tu jutro.
Serena zrobiła wielkie oczy
- Carlisle? Carlisle Cullen?- zapytała
- Nie mam pojęcia, nie podali nazwiska. Czy to ważne?
Serena i James wymienili między sobą spojrzenia.
- Carlisle Cullen, przez pewien czas mieszkał z
Vollterze- odezwała się Serena- Byliście już wtedy z nami, ale jeszcze w chatce
w lesie. Znamy go, ale on nas nie. Z tego co mi widomo jest bliskim
przyjacielem Ara, wie, że ten ma siostrę, ale nigdy mnie nie widział.
- To było pewne, że wpakujemy się w kłopoty prędzej czy
później, nie wiedziałem tylko, że będzie to prędzej- westchnął Ksawery.
- Zobaczymy co czas przyniesie- stwierdził James- Jeśli
będzie trzeba Olivia zmieni lub całkiem wykasuje im pamięć- Olivia tylko pokiwała
głową- Wszystko okaże się jutro
- Tym czasem zróbmy sobie jakąś typowo rodzinny wieczór-
rzucił Ksawery
- Wiem! Zagrajmy w Monopol! O! Albo w kalambury!- Chad
wpadł w stan nagłej ekscytacji-
- Nie mogę uwierzyć z kim ja się związałam- westchnęła Destiny
i schowała twarz w dłoniach.
- Kocham Cię- powiedział Chad i dał jej buziaka. Miło
było na nich patrzeć.
- Mam inny pomysł- poderwała się Olivia- Zróbmy jak każda
normalna amerykańska rodzina.
- Czyli?- dopytywał się James
- Zalegnijmy na kanapie i oglądajmy telewizję.
- To zawsze jakaś myśl.
- Jestem za.
- Dobra póki nie jest jeszcze ciemno zostawmy rodziców
samych, a sami wybierzmy się połazić- powiedział Chad podnosząc się z miejsca.
- Przecież byliście już na mieście i stwierdziliście, że
to badziewie- zauważyłam
- Tak! Ale mamy tu spędzić najbliższe kilkanaście lat.
Trzeba znaleźć jakąś ambitną rozrywkę- odpowiedział Ksawery i biorąc Olivie
za rękę skierowali się do wyjścia.
Może to nie taki zły pomysł.
- Poczekajcie! Ja też idę!- zawołałam. Szybko zgarnęłam
telefon i kurtkę i wyszłam razem z Chadem i Destiny. Po sekundzie dogoniliśmy
Olivie i Ksawerego. Rodzice dzięki temu
będą mieli czas dla siebie.
- To co? Gdzie idziemy? – zapytałam
- Gdzie kol wiek, byle razem- odpowiedziała Olivia.
I tak też zrobiliśmy.
Zapowiada się ciekawie . Fajny blog. Ana
OdpowiedzUsuń